Dawne czasy mają zawsze urok wielki dla tych, którym nowe nie przyniosły nic prócz łez i boleści.
E. Orzeszkowa „Marta”
Martę czytałam dwa razy, teraz i kilka lat temu. Wtedy, jak i teraz wzbudziła we mnie takie same, mocne reakcje. Mimo, że to powieść tendencyjna, a więc nakierowana na przeforsowanie jakiejś tezy (w tym przypadku chodziło o pozytywistyczną emancypację kobiet) i nie wymaga się od niej wysokiego kunsztu... to jednak emocje wzbudza.
Dla tych, którzy nie wiedzą o czym mowa, postaram się przybliżyć opisaną w książce historię i nakreślić najważniejsze elementy tworzące wspomnianą powieść tendencyjną.
Marta to żyjąca w XIX wieku zubożała szlachcianka, mająca czteroletnią córeczkę, także wdowa... od kilku dni. Różne są koleje losu, więc i kobieta z, wydawałoby się, zabezpieczoną przyszłością, otoczona miłością męża, może wylądować w jednopokojowej wynajmowanej izbie jedynie z pieniędzmi, które zostały po sprzedaży mebli z byłego lokum. Początkowo Marta jest przekonana iż dzięki swemu wykształceniu – zna przecież francuski, maluje, gra na pianinie – zdobędzie prędko posadę nauczycielki, by zapewnić sobie i dziecku godziwy byt. Jakże niedoświadczoną i naiwną jest nasza bohaterka! W sumie wynotowałam sobie dziesięć (!) miejsc pracy, w których kobieta mogła dostać pensję, ale ze względu na obyczajowość, niedostatnie wykształcenie lub posiadanie dziecka... zmierzała tylko ku tragicznemu końcowi – im mniej kartek zostawało do tylnej okładki, tym żałośniejsza była sytuacja kobiety.
Emancypacja kobiet – to główna idea jaka przyświecała Orzeszkowej w trakcie tworzenia tej powieści. Nie tylko losy głównej bohaterki ilustrują niesprawiedliwość jaka jeszcze nieco ponad sto lat temu miała miejsce w stosunku o płci pięknej. Liczne przykłady postaci, które zmuszone do samodzielności traciły wszystko (łącznie z dobrym imieniem i życiem) pokazują jak wiele zmieniło się od tamtego czasu.
A jeśli o powieść tendencyjną chodzi, to w Marcie można znaleźć takie jej elementy jak:
- AKTUALNOŚĆ – Powieśc odzwierciedla realia, a więc problem i moment historyczny jakie towarzyszą autorowi. Marta została wydana pierwszy raz w 1873 roku, gdyby ktoś chciał wiedzieć.
- KONTRASTOWI BOHATEROWIE - Kiedy ktoś, jak np. główna bohaterka jest „dobry”, to potwierdza to wszystkimi swoimi czynami, nie ma chwil zawahania i jest istnym przykładem do naśladowania, a kiedy ktoś ma uosabiać „złe” cechy, to czytelnik ma ochotę potargać kartki, na których ta postać się pojawia. Nie ma szarości, są same kontrasty – czerń i biel, nic pośredniego.
- UPROSZCZENIE ŚWIATA – Fabułę można streścić właściwie w dwóch zdaniach. Tu skupia się ona wokół poszukiwań pracy, a ściślej rzecz biorąc, wokół szukania sposobów na przeżycie w ciężkim świecie. Akcja jest po prostu mniej istotna od idei, które książka ma przekazywać.
- ZWROTY DO CZYTELNIKA – Tak, narrator w pewnych momentach kieruje swoje słowa wprost do osoby czytającej. Nie zdziwcie się, kiedy natraficie na zwrot typu „czyż nie jest tak, drogi czytelniku?”.
- SPECYFICZNE DIALOGI – Momentami wręcz nienaturalne, długie monologi, powtarzanie pewnych kwestii kilka razy. Zdecydowanie w powieści tendencyjnej natykamy się na moralizatorstwo i dydaktyzm, które to są przemycane właśnie w dialogach bohaterów.
- BOHATER POZYTYWISTYCZNY – Bohater jest ucieleśnieniem jednego pragnienia (tu: szukanie pracy), jego psychologia nie jest pogłębiona. Ważnym aspektem jest to, że postać jest typem jednym z wielu, takich jak ona może być tysiące – wszystko po to, aby się z postacią utożsamiać.
Czy powieść jest aktualna i nie tylko osoby ciekawe realiów pozytywizmu znajdą w niej coś dla siebie? Owszem. Przerażająco aktualna jest puenta, że jeśli jesteś „dzieckiem swoich rodziców” i nie umiesz zadbać sam o siebie, bo nikt cię tego nie nauczył... to nie będzie dobrze. Jeśli zostaniesz pozostawiony sam sobie, bez kontaktów i w obcym-nowym świecie samodzielności to najpewniej zapali ci się grunt pod stopami.
Nie daje mi też spać drugi wniosek – jeśli umiesz dużo, ale tylko po trochę, to w zasadzie to samo jakbyś nie potrafił nic.
Przeczytajcie, daje do myślenia.
Podsumowanie:
Autor: Eliza Orzeszkowa
Tytuł oryginalny: -
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1970
Liczba stron: 219
Dla kogo? Ciężko jest mi określić, kto będzie najlepszym odbiorcą tego dzieła. Na pewno zainteresowani pozytywizmem, ale być może także kobiety liczące na zaradność mężów, być może ci, którym wydaje się, że nie muszą myśleć o swojej przyszłości.
Coś ode mnie: To jedna z lektur, która zapada w pamięć. I lekko się ją czyta, gdyby ktoś się obawiał.
Treść: 7/10
Styl: 7/10
Okładka: 8/10
Moja ocena: 7/10
*
Z moją ręką jest już dobrze, ale za to z sytuacją „wolnoczasową” gorzej. Studia i wolontariat pochłonęły mnie w całości. W dodatku, kiedy siądę przy komputerze, to mam wyrzuty sumienia, że plik z pracą magisterską pozostaje zamknięty.
Wybaczcie, to nie z lenistwa. Obiecuję poodwiedzać wszystkich tych, którzy mimo mojej nieobecności ciągle pamiętają, że istnieję :).
Do napisania, niech książki będą z Wami!
O rany rany..! Trafiłaś idealnie z "Martą", bo to jedna z moich ulubionych książek..czytałam "obowiązkowo" na studiach, ale mimo to na zawsze pokochałam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, bo nie można nie wracać do książek, które wzruszyły do łez..
OdpowiedzUsuńWszystkim również gorąco polecam !
Czyli nie tylko mi Orzeszkowa nie straszna! Cieszę się ;).
UsuńOrzeszkową znam tylko z lektur szkolnych, których strasznie nie lubiłam. Myślę, że czytając inne książki autorów, których omawialiśmy w szkole, dostrzeżemy w pełni ich kunszt i wartość literacką, dlatego też po "Martę" sięgnę - dzięki Tobie! :) Muszę przyznać, że jakoś nigdy do tej autorki specjalnie mnie nie ciągnęło, aż do dzisiaj ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Mona Te [Blog]
Mnie wszyscy strasznie tą autorką straszyli, a okaząło się, że bardzo przyjemnie mi się ją czyta. Muszę któregoś dnia przeczytać (mam na półce, więc zadanie ułatwione) Nad Niemnem - wtedy przekonam sie, czy naprawdę "tego nie da się czytać".
Usuń"Marty" nie czytałam, ale Elizę Orzeszkową w zasadzie lubię - "Nad Niemnem" czytałam we fragmentach jako lekturę szkolną, ale potem postanowiłam przeczytać całość i jakoś tak tę autorkę polubiłam :)
OdpowiedzUsuńCoś mi właśnie podświadomość tak szepcze, że uczniowie lekko przesadzają z tą "niemożliwością przeczytania". Dzięki za opinię.
UsuńNie cierpię Orzeszkowej! :D To jedna z tych lektur, której przeczytanie zabiło we mnie miłość do filologii polskiej ;D Może teraz przesadzam, ale niektórzy polscy autorzy po prostu mi nie leżą, choć może powinnam się nimi zachwycać :C
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Dla mnie to jedna z tych przyjemniejszych lektur na filologii polskiej ;). Wiadomo, nie wszystko się musi, a nawet nie powinno, wszystkim podobać.
UsuńJakoś nie mam ochoty na tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że przypomniałaś nam o tej wspaniałej pisarce, bardzo lubię Orzeszkową:) Chętnie poznam "Martę":) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNiezwykle mi miło, że udało mi się kogoś do tego nakłonić. Również pozdrawiam :)
UsuńZe wstydem muszę przyznać, że nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz nadrobić ;)
UsuńW sumie o emancypacji mieliśmy jakiś czas temu na polskim, więc może przydałoby się poszerzyć horyzonty :). Kiedyś, jak się uporam ze stosiskiem TBR :P.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko bardzo nie lubię takich czarno-białych postaci :/. Moralizatorstwo? Oj, chyba ciężko by mi było przebrnąć.
Cóż, z Orzeszkową i tak prędzej czy później będę się musiała zmierzyć, więc pożyjemy, zobaczymy ;).
City of Dreaming Books
Możliwe, ze będziesz musiała się zmierzyć z Orzeszkową prędzej czy później, a Marta mogłaby być całkeim miłym początkiem Waszej :D znajomości. Przemyśl to! :P
UsuńNie czytałam Orzeszkowej i jakoś nie ciągnie mnie do czytania pisarzy pozytywizmu. Ta epoka wcale nie podbiła mojego serca, przynajmniej na razie ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię pozytywizm i jego lektury, to ich myślenie, że "jeszcze odbudujemy Polskę" :)
UsuńNie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce,a sądząc po lekturze Twojej recenzji mam czego żałować. Może przy okazji kolejnej wizyty w bibliotece znajdę tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńOrzeszkową albo się lubi, albo nienawidzi...
OdpowiedzUsuńTyle że ja nie przeczytałam ani jednej jej książki... choć muszę - tylko tak dla siebie :)
W końcu trzeba, choćby dla wyrobienia zdania :)
UsuńTa lektura bardzo zapadła mi w pamięć, pamiętam jak było mi żal głównej bohaterki. Dzięki za przypomnienie cech powieści tendencyjnej. Kurczę musze wrócić do notatek ze studiów, bo już nic nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńSuper, że okazało się to komuś przydatne!
Usuń