niedziela, 12 lipca 2015

praca zbiorowa „Dziewczyńskie bajki na dobranoc”

(...), nagle nieważne stało się dla niej to, co myśleli o niej inni. Jak ją oceniali. To nie miało znaczenia. I nie miało znaczenia, czy była gruba, czy chuda, mądra czy głupia, odważna czy nieśmiała, czy umiała tańczyć, czy też nie. Bez względu na wszystko miała swoje miejsce we wszechświecie. Miała prawo tu być Jak księżyc i gwiazdy.
J. M. Chmielewska „Kaczucha”



Jak możecie przeczytać w zakładce „O NAS”, oboje z CzarnoKsiążnikiem uwielbiamy magiczny świat baśni i bajek.  W momencie, w którym znalazłam Dziewczyńskie bajki na dobranoc w cenie promocyjnej, pomyślałam, że pochwalę się współautorowi bloga, jaką świetną książkę dla nas znalazłam. Myliłam się. 



Współczesne reinterpretacje znanych z dzieciństwa historii, takich z ulubionymi bohaterami wydają się niezwykle interesujące. Jak głosi opis z tyłu okładki „Dziewczyńskie bajki na dobranoc” to zbiór opowieści, w których osiemnaście autorek zmierzyło się z symboliką starych opowieści, błyskotliwie je interpretując”. Z tą błyskotliwością jest różnie. Wśród osiemnastu opowiastek znalazłam jedną perełką i maksymalnie jeszcze trzy (sic!) inne, które przyjemnie mi się czytało. Resztę męczyłam żmudnie przez kilka miesięcy. Część z utworów byłą tak nieczytelna, że nawet po dłuższym zastanowieniu nie byłam w stanie wyłapać ich sensu, a w pozostałych chyba nawet same autorki miałyby problem z określeniem, co takiego ważnego chciały przekazać. 


W zbiorze spotykamy: Królową Śniegu, Calineczkę, Małą Syrenkę,  Kopciuszka, Jasia i Małgosię, królewnę Śnieżkę, brzydkie kaczątko, Piękną i Bestię, dwukrotnie Śpiącą Królewnę, dwukrotnie Dziewczynkę z zapałkami, dwukrotnie księżniczkę na ziarnku grochu i aż trzykrotnie Czerwonego Kapturka. Mogłoby być trochę różnorodniej. Zaskoczeniem było dla mnie już samo duplikowanie się postaci-rdzeni historii.


Jak wyglądałby świat,gdyby baśnie zostały przeniesione do teraźniejszości? Idealnym przykładem, moją wspomnianą już perełką tego zbioru jest „Kaczucha” Chmielewskiej. Cytat powyżej też pochodzi z Kaczuchy. Łatwo można się domyślić, że autorka za kanwę opisywanej historii obrała baśń o Brzydkim Kaczątku. Tutaj Kaczuchą jest Ewa, zakompleksiona dziewczyna z nadwagą. Chmielewska przedstawiła w piękny sposób walkę dziewczyny z samą sobą, rówieśnikami i powracającym poczuciem niższości. Bo chociaż w baśniach bohaterowie za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pozbywają się wszelkich zmartwień, to w prawdziwym życiu troski rzadko kiedy da się odegnać od razu i raz na zawsze. Kaczucha zostawia w sercu dużo ciepełka i motywacji do zmiany życia na lepsze, do wyjścia z tzw. strefy komfortu. 


Zachęciłabym Was do przyjrzenia się także opartej na Pięknej i Bestii historii Ewy Maciejewskiej o spotkaniu Belli i Bastera. Wyniosłam z niej przeświadczenie, że czasami chcąc sama sobie pomóc, mogę nie zauważyć czegoś co szykuje dla mnie los. Czasami lepiej odpuścić i nie trzymać się kurczowo „tego, co wiem”, pozwolić sobie na to, co niezaplanowane. Nie zawsze to, co wydaje się straszne takim właśnie jest – to, co obce i nieznane nie musi być złe.


A dlaczego Dziewczyńskie bajki... mi się nie podobały? Poza nielicznymi wyjątkami nie znalazłam w tej książce wiele wartego uwagi. Nie mogę ocenić pozytywnie zbioru, którego 3 nie podoba mi się w żadnym z kontekstów. Nie trafiają do mnie wyobrażenia, które w obrzydliwy sposób przedstawiają moich ukochanych towarzyszy dzieciństwa. Mała Syrenka seksualnie wykorzystująca amatorów pływania? Nie, nie, nie. W wielu reinterpretacjach pojawiają się także symbole, które mają się nijak do treści oryginalnych baśni, a nawet nijak do ogólnie przyjętej symboliki. I umówmy się, robienie fantasy z baśni też nie jest potrzebne.



Podsumowanie
Autorki:  Beata Rudzińska, Jovanka Tomaszewska, Agnieszka Drotkiewicz, Grażyna Plebanek, Edyta Szałek, Wioletta Sobieraj, Joanna M. Chmielewska, Natalia Bobrowska,Teresa Pietruska-Mrożek, Kamila Waleszkiewicz, Ewa Maciejewska, Zofia Soliłło, Maria Bereźnicka-Przyłęcka,Anna Dziewit-Meller, Marta Łosiak, Marta Pawlik, Marzena Usarek, Justyna Jaworska 


Tytuł oryginału: - 
Wydawnictwo: Amea
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 336

Dla kogo? Dla kogoś, kogo nie zraża przedzieranie się przez „dziwne” teksty w poszukiwaniu tego, na co naprawdę warto zwrócić uwagę.

Coś ode mnie: Raczej nie kupiłabym drugi raz tej książki, chociaż cieszę się, że mogłam przeczytać tych kilka pojedynczych, przyjemnych reinterpretacji. Na pewno nie jest warta ceny z okładki (36,90 zł). 


Treść: 3/10
Styl: 3/10
Okładka: 4/10
Moja ocena:  3/10

8 komentarzy:

  1. Mimo takiej oceny (3/10) to jakoś zainteresowała mnie ta pozycja, i już wiem skąd wezmę tytuły do uzupełnienia mojej "biblioteczki" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tych kilku dobrych i dobrze napisanych historii warto sięgnąć po "Dziewczyńskie bajki...". Co do tych "mniej interesujących" reinterpretacji... Sama zobaczysz. Nie umiem określić ich innym słowem niż "dziwne".

      Usuń
  2. Nie byłam przekonana do tej ksiażki od pierwszego razu, kiedy o niej usłyszałam, a twoja ocena tylko bardziej mnie w tym utwierdziła

    http://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiadało się fajnie, ale chyba bym nie sięgnęła po nią... chyba, że w bibliotece by była, bo żeby kupić - nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam książki napisanej przez tyle autorek, raczej nie jest to gatunek który mnie interesuje, więc nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po zastanowieniu... też darzyło mi się to po raz pierwszy! Mam nadzieję, że nie zostałaś przeze mnie wprowadzona w błąd, nie wszystkie autorki pracowały nad każdą interpretacją - każda napisała swoją, jedną :).

      Usuń
  5. Całkiem ciekawe. Pomimo słabej oceny... myślę, że warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!