piątek, 16 października 2015

K. Makuszyński, M. Walentynowicz „Przygody Koziołka Matołka”


W Pacanowie kozy kują
więc Koziołek, mądra głowa,
błąka się po całym świecie,
aby dojść do Pacanowa.


K. Makuszyński, M. Walentynowicz 
„Przygody Koziołka Matołka”




Pamiętacie swoje pierwsze wypożyczane z biblioteki książki? Najpierw cieniutkie, często ilustrowane wydania dziecięcych  wierszyków (nigdy nie zapomnę Mam trzy latka, trzy i pół, głową sięgam ponad stół... :)). Kolejnymi zapamiętanymi przeze mnie lekturami, które miały już słuszniejszy rozmiar były: Pippi Pończoszanka i Przygody Koziołka Matołka. O tym drugim przypomniał mi ostatni wyjazd w Góry Stołowe. W miejscu, gdzie się zatrzymaliśmy, właściciele umieścili na korytarzu małą biblioteczkę. Czyż to nie genialny pomysł? Na miejscu każdego gospodarza oferującego nocleg uwzględniłabym książki dla gości. Tam też wśród licznych pozycji grzecznie leżał i czekał na mnie mój Koziołek.

W momencie, gdy zabrałam się za lekturę przypominającą mi dziecięce czasy szkoły podstawowej przepadłam. Nie oszukując, przeczytałam całość na raz. A wydanie, które trafiło w moje ręce zawierało cztery księgi przygód zwierzęcego bohatera. Po latach mogłam nie tylko na nowo zachwycić się pomysłami autorów, ale także odkryć znaczenia, których jako dziecko nie rozumiałam. Podczas pierwszego czytania książeczki o słynnym wędrowcu, jego przeżycia były tylko kolejnymi przygodami gadającego zwierzaka. Z biegiem czasu (i moim dorośnięciem) okazało się, ze to wybitnie oryginalna lektura, w dodatku niezmiernie zabawna! Kto miał styczność z tą pozycją ten wie, że bohater podróżuje po całym świecie – i geograficznym i baśniowym. Poznaje różne obyczaje, kultury i miejsca (nawet Księżyc). 

Jeśli chodzi o układ treści, to na jednej stronie znajduje się sześć obrazków, w dwóch wierszach, po trzy prostokąciki. Pod każdym z „kadrów” jest opis czterowierszem tego, co ilustracja przedstawia. Tekst się rymuje i wszystko samo „płynie” w uszach.
W dodatku to pozycja prekursorska w dziedzinie polskiego komiksu! Wiedzieliście? 
Niewątpliwą zaletą Przygód Koziołka Matołka jest ich ponadczasowość. Bawiłam się przy nich pysznie jako dzieciak, mój tata podkradał wtedy mi książkę i sam się zaśmiewał, a teraz znów miałam przyjemność z obcowania z Matołkiem.  Od roku 1932 (!) postać naiwnego parzystokopytnego głuptaska zajmuje kolejne generacje.

A jak Wy wspominacie białego koziołka w czerwonych spodenkach, czerwonych bucikach i w żółtych rękawiczkach? Czy był on również elementem Waszego dzieciństwa? A może znajdzie się ktoś, kto nigdy nie czytał i nie zna jego przygód? Tych ostatnich gorąco zachęcam do lektury. Uwierzcie, Koziołek znajdzie się na pewno w każdej bibliotece... chyba, że dzieci już nie czytają?




Podsumowanie:
Autor: Kornel Makuszyński, Marian Walentynowicz
Tytuł oryginalny: -
Wydawnictwo: G&P
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 92

Dla kogo? Dla całkiem małych i tych, którzy chcę sobie przypomnieć jak to jest być młodym.

Coś ode mnie: Powtórna lektura znanych już przygód była dla mnie samej niezłą przygodą. Zdecydowanie było to pozytywne zdarzenie podczas wyjazdu.

Treść: 8/10 
Styl: 7/10 
Okładka: 6/10
Moja ocena: 8/10





18 komentarzy:

  1. Koziołka Matołka nie miałyśmy w wersji książkowej. Oglądałyśmy jedynie bajki. Musimy zaopatrzyć się w książeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzji tej książki to ja się nigdy nie spodziewałam :D zaskoczyłaś mnie pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A widzisz! Trzeba przypominać klasyki dziecięce... sprzed wojny! Myślę, że o Koziołku trzeba pamiętać, przecież jest taki pocieszny. Nie chciałabym żeby moje dzieci nie wiedziały nic o Matołku, to byłoby bardzo smutne, nie uważasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) moje dzieci będą obowiązkowo oglądały i czytały Matołka, Żwirka i Muchomorka i, może, ewentualnie Zaczarowany Ołówek :)

      Usuń
    2. A Pomysłowy Dobromir? :D ten to był spryciarz!

      Usuń
  4. Ooo! Dzieciństwo powraca! :)
    Ta książeczka to moja pierwsza lektura i chętnie bym do niej powróciła zamiast "Krzyżaków"!

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/10/the-name-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że głównym problemem czytania Krzyżaków i innych Sienkiewiczowskich dzieł jest nieodpowiednie (czyt. brak) wprowadzenie przez nauczyciela do tematu. dzieciak nie wie w ogóle co czyta a lektura ma kilkaset stron. To co dzieciak robi? Rzuca lekturą w kąt :<

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo, Koziołek Matołek! Pamiętam, że miałam swój własny przedpotopowy egzemplarz po przejściach (jeszcze z dzieciństwa mojej mamy), a gdy byłam jeszcze takim zupełnie małym podlotkiem, babcia puszczała mi wieczorami słuchowisko do snu - albo właśnie Koziołka, albo Pana Twardowskiego (albo jeszcze coś, czego nie pamiętam). To były czasy ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie, co to za dzieciństwo bez Koziołka. Dobre bo polskie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczę Cię, ale jakoś nigdy nie przepadałam za czytaniem o przygodach Koziołka Matołka. Czasami go oglądałam, ale dużo bardziej lubiłam "Smerfy" i "Gumisie". W każdym razie myślę, że gdybym teraz, po latach, znów zaczęła przeglądać komiksy z Koziołkiem Matołkiem, na pewno by mi się spodobały. :-) Gust się bardzo często zmienia. :-) Fajnie, że piszesz o takich klasykach dziecięcych. Nie miałam pojęcia, że akurat ten jest prekursorem polskiego komiksu. :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, oglądać to tez wolałam Gumisie i Smerfy... a już najbardziej Muminki, jeśli o dobranocki chodzi ;)

      Usuń
  9. pamiętam, czytałem, ten układ rysunków i opisywania tego co się na nich dzieje bardzo do mnie przemawiał, chętnie bym jeszcze kiedyś do tej pozycji wrócił

    OdpowiedzUsuń
  10. Koziołek to bohater mojego dzieciństwa:D Chętnie go sobie przypomnę i przedstawie mojemu synkowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przedstawiać dzieciaczkom dobrą literaturę, a Koziołek na pewno należy do dziecięcej klasyki. Życzę miłej zabawy Wam obu! ;)

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!