Wiem, że nikt nie jest idealny, a za każdą fasadą doskonałości kryje się skłębiony chaos kłamstw i sekretnych smutków.
Lauren Myracle
Mam nadzieję, że święta spędziliście w spokoju i rodzinnej atmosferze... i że nie bolały Was za bardzo brzuszki po nadmiarze wigilijnych potraw. Ja byłam tak bardzo zaabsorbowana tym, co się działo, że przez trzy dni nie włączałam nawet komputera ;). Skończyłam natomiast książkę, która miała wprawić mnie w świąteczny nastrój – jej akcja rozgrywa się właśnie podczas świąt Bożego Narodzenia, niestety pomogła mi jedynie wyobrazić sobie, ze za oknem jest śnieg, atmosfery bożonarodzeniowej nie było w niej ani grama. Mam na myśli „W śnieżną noc” autorstwa Johna Greena, Maureen Johnson i Lauren Myracle.
Książka jest zbiorem trzech opowiadań, z których każde należy do innego z wyżej wymienionych autorów. W pierwszym z nich (Podróż wigilijna napisana przez Maureen Johnson) akcję zawiązuje wielka śnieżyca, która zatrzymuje pociąg. Bohaterką jest dziewczyna o wdzięcznym imieniu – Jubilatka, której rodzice trafili do aresztu z powodu bójki o kolekcjonerski domek do bożonarodzeniowej makiety miasteczka. To opowiadanie najbardziej mi się podobało, choć w połowie treści stało się do bólu przewidywalne i mój entuzjazm z każdą stroną opadał.
Bożonarodzeniowy cud pomponowy Johna Greena przypominał mi scenariusz do typowej amerykańskiej komedii, w której autor próbuje przemycić jak największą ilość „zabawnych” gagów i dowcipów. Zupełnie do mnie nie trafiła ta część książki. Cud pomponowy to po prostu cheerleaderki w barze, a zdarzenia opisują trójkę przyjaciół (z których jedna to dziewczyna ;)) próbujących się do tego lokalu dostać. W międzyczasie (od pierwszej (!) strony wiadomo, w którą stronę będzie zmierzała akcja) możemy obserwować otworzenie się oczu młodzieńca na to, że jego przyjaciółka to – uwaga – fajna dziewczyna.
Natomiast Święta patronka świnek Lauren Myracle to historia egoistki, która użala się nad sobą, ale na końcu zdaje sobie sprawę, że wypadałoby zmienić swoje zachowanie.
Plusem jest łączenie bohaterów tychże opowiastek w toku akcji, pewna ciągłość między tymi trzema składowymi i wpływanie bohaterów jednego opowiadania na losy drugiego (chwyt znany chociażby z filmów „To właśnie miłość” czy polskie „Listy do M.”). Bardzo spodobała mi się także atmosfera zaśnieżonego miasteczka, której niestety natura w tym roku poskąpiła nam w święta.
Szkoda, jak już wspomniałam, że zabrakło w tym wszystkich atmosfery świąt. Może zasugerowałam się zbytnio czasem w jakim rozgrywają się wydarzenia, ale liczyłam na magię świąt, okazało się natomiast, że albo autorzy wcale nie mieli zamiaru jej pokazywać, albo Amerykanie oczekują od świątecznej aury zupełnie czegoś innego. Dziwnie było mi czytać o tym jak wręcz pomijana jest przez bohaterów Wigilia, a świąt nie spędza się w gronie rodziny...
Podsumowanie:
Autor: Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle
Tytuł oryginalny: Let It Snow
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 312
Dla kogo? Szczególnie kierowana do młodszych niż ja czytelników. Myślę, że szesnastolatkom może przypaść do gustu.
Coś ode mnie: Liczyłam na coś nieco innego.
Treść: 5/10
Styl: 4/10
Okładka: 9/10
Moja ocena: 5/10
Słyszałam trochę o tej książce. Bardzo chciałabym przeczytać COKOLWIEK od Greena i spółki, ale jeszcze nie było mi dane... "Let it snow"- fajny tytuł, nie uważasz? Dlaczego zawsze polskie tytuły są gorsze? Ehh, ale nie o tym! Skoro polecasz 16-latkom, to sięgnę, jak tylko będę mieć okazję, zwłaszcza że perspektywa 3 różnych lecz powiązanych historii mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie - wróciłam :)
www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com
Nie zawsze polskie tytuły są gorsze, choć faktycznie wiele jest zupełnie nietrafionych. Tłumaczy usprawiedliwia jednak to, że polski tytuł musi być prawidłowo odczytany przez polskiego odbiorcę (który nie zna oryginalnego języka książki), nie może być "niejasny".
UsuńW takim razie życzę Ci przyjemnej lektury ;)
Nie słyszałam o tej książce, ale chyba sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Ani grzeje,ani ziębi, spokojnie można sobie odpuścić.
UsuńJuż kiedyś czytałam opinie o tej książce i właśnie są one różne - niektóre chwalą, inne odrzucają, a jeszcze inne, podobnie jak Ty - niby polecają, ale raczej młodszym czytelnikom, jak też skarżą się na brak tego świątecznego klimatu. Stąd osobiście raczej nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Kiedy czytam takie komentarze, to wiem, że wyrażanie własnych opinii ma sens, bo może się to komuś przydać do podjęcia decyzji :). Dziękuję Ci za tę wypowiedź.
UsuńUściski poświąteczne!
Od zeszłego roku ta książka za mną chodzi, ale ciągle nie jestem do niej przekonana, w tym roku też przy okazji świąt po nią nie sięgnęłam i pewnie już nie sięgnę, zwłaszcza, że widzę, że nie ma czego zbytnio żałować.
OdpowiedzUsuńByłam w takiej samej sytuacji, ale stwierdziłam, że dam radę i w te święta przeczytam. Nie za bardzo jest co polecać, ale też odradzać bardzo nie będę. Ot taka lekka książeczka do szybkiego zapomnienia.
UsuńKsiążkę czytałam i mi się nawet podobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie, to "nawet" :). Nic specjalnie urzekającego w W śnieżną noc się nie znajdzie.
UsuńNie, nie, nie - zdecydowanie nie dla mnie, dostaję nudności na samą myśl o opowiadaniach o miłości, a i Green nie powalił mnie na tyle, by sięgać po pozostałą jego twórczość. Raczej omijać będę szerokim łukiem, a tymczasem wracam do Mistrza i Małgorzatę - co z tego, że czytałam pod koniec wakacji. Matko, uwielbiam, kocham! ♥
OdpowiedzUsuńJa sprawdzałam swoim zwyczajem "o co tyle szumu". Właściwie trochę o nic, szybko zapomnę o czym traktowało W śnieżną noc. Ach, Mistrz i Małgorzata, zazdroszczę, że masz czas wracać do czytanych lektur! Jak to robisz przed maturą?!
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku pożyczyłam tę książkę od przyjaciółki, ale nie dałam rady dobrnąć nawet do połowy pierwszego opowiadania :/
OdpowiedzUsuńA pierwsze było najciekawsze z tych trzech. Książka nie dla Ciebie po prostu :)
Usuńnajbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie również!
OdpowiedzUsuńMiałam na nią ochotę w tamtym roku jednak nie wyrobiłam się z czytaniem i stwierdziłam, że jednak może w przyszłym dam radę. To też nie wypaliło, jak widać tematyczne dzieła nie są dla mnie albo muszę brać je pod uwagę wcześniej :D
OdpowiedzUsuńMogę się udało zebrać w tym roku, ale nie przejmuj się, nie masz czego za bardzo żałować :P
OdpowiedzUsuńNo cóż, w tym roku już raczej nie przeczytam, ale może w przyszłym. ;) Tylko teraz zmartwił mnie brak świątecznej atmosfery! Tego oczekiwałam po tej książce... ;o
OdpowiedzUsuńNa brak śniegu jest za to całkiem niezła!
UsuńJa tę książkę czytałam dokładnie rok temu, kiedy za oknem faktycznie był śnieg ;) Mi się podobała, była urocza, wiadomo, że nie zmieniła mojego życia, ale kilka razy wywołała uśmiech. Też najbardziej polubiłam pierwsze opowiadanie. A jeśli chodzi o magię świąt to ja w tym roku zupełnie jej nie czułam, nawet "Opowieść Wigilijna" nie pomogła :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kiedy nawet "Opowieść wigilijna" nie pomaga to nie jest to dobry znak!
UsuńTeż kilka razy się uśmiechnęłam przy tych opowiadaniach, ale podsumowując książkę nie mogłam dać wyższej oceny niż po prostu "średnia".
Odpozdrawiam!
Ciekawi mnie ta pozycja już od jakiegoś czasu i może w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńUściski!
turkusowa-sowa.blogspot.com
Jeśli lubisz młodzieżówki, to możesz spróbować ;)
Usuń