wtorek, 8 marca 2016

Marc Elsberg „Blackout”

(...) Ale również ja pojąłem, że wojny przyszłości nie będą koniecznie potrzebowały broni, czołgów czy odrzutowców bojowych, tylko będą przebiegać mniej więcej tak, jak właśnie obserwujemy. Nie możemy; więcej: nie wolno nam czekać na to, aż ktoś wystrzeli pierwszy pocisk albo zrzuci na któreś z naszych miast pierwszą bombę. Wróg tego nie uczyni, bo wcale nie musi. Dlaczego miałby wysyłać swoich żołnierzy na grad naszych kul i dział, jeśli równie dobrze może nas zniszczyć, siedząc sobie wygodnie za biurkiem dziesięć tysięcy kilometrów stąd? Rozumieją państwo? Pierwszy ruch został wykonany! Przeciwnik nie potrzebuje nawet broni atomowej. Bo to my sami doprowadzimy do eksplozji jądrowych. Pierwsza spustoszyła już sporą część Francji. Kolejne są jedynie kwestią czasu.




Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałoby życie bez prądu? Wiemy mniej-więcej jak radzili sobie ludzie w rzeczywistości sprzed pojawienia się żarówki... ale czy myśleliście kiedyś o tym, co by się stało, gdyby TERAZ ktoś wyłączył prąd? Autor Blackoutu, Marc Elsberg zastanowił się nad tym wnikliwie i w swojej książce pokazał jak bardzo ludzkość XXI wieku uzależniona jest w praktycznie wszystkich aspektach od elektryczności.

Pewnego zimowego dnia gasną światła uliczne i lampy w domach, z banku nie można wypłacić pieniędzy a w sklepie nie można płacić inaczej niż gotówką, komórki tracą zasięg, a komputery nie mają dostępu do Internetu i działają tylko do wyczerpania baterii. Świat pogrąża się w ciemności. Ludzie nie mają dostępu do wody, bo pompy potrzebują prądu. W mieszkaniach jest zimno. Wiecie ile potrzeba czasu, by pojawiły się pierwsze akty wandalizmu i sytuacje zagrażające życiu? Wystarczą trzy dni, by obywatele zaczęli rozkradać sklepy, zwierzęta zamarzać w nieogrzewanych hodowlach, mięso psuć się w chłodniach w wyniku nieprzewidzianego na tak długo zasilania awaryjnego, a w szpitalach i hospicjach zaczęli umierać ludzie chorzy i wcześniaki w inkubatorach. W międzyczasie kolejne elektrownie atomowe zgłaszają sytuacje krytyczne. Nie można skontaktować się z bliskimi ani uzyskać żadnych informacji.
Nie wiadomo: kiedy to się skończy, czego jest wynikiem i jak długo potrwa.

Co prawda autor wskazuje głównego bohatera - jest nim Piero Manzano (niegdyś haker, dziś specjalista w branży IT. To on trafia na poszlakę będącą nitką do kłębka tajemnicy. To głównie (ale nie tylko!) jego poczynania śledzimy z zapartym tchem i to jemu kibicujemy w trudnych momentach), ale przez natłok przeróżnych osobowości ta „najważniejsza rola” jaką główny bohater powinien odgrywać nieco  się zaciera.
Zamrugała powiekami.
- Koszmar - jęknęła.
- Przyśnił Ci się?
- Nie, kiedy się obudziłem, znalazłam się w nim znowu.
Ogromnym plusem jest rzetelność i oddanie autora w przedstawianiu kolejnych katastrof, będących skutkami długotrwałej przerwy w dostawie prądu. Wszystko opisane jest tak realistycznie, że czytelnik z łatwością jest w stanie wyobrazić sobie możliwość wystąpienia takich problemów (i tu na pochwałę zasługuje już samo zwrócenie odbiorcom uwagi na coś, co może być realnym zagrożeniem). Marc Elsberg zagłębia się w szczegóły pracy elektrowni, w język hakerów, a przy tym opisuje to tak przejrzystym językiem, że jestem pewna, iż każdy poradzi sobie z ogromem informacji w książce. A  zapoznać się z tą grubą, bo liczącą blisko 780 stron lekturą warto – choćby po to, by wiedzieć w co zaopatrzyć swój dom w razie kryzysowej sytuacji.

Nie będę ukrywała, że oczekiwałam po tej książce trochę innego spojrzenia na problem, myślałam, że będzie ono ukazane z perspektywy „zwykłego zjadacza chleba”, natomiast autor ukazał głównie poczynania osób wysoko postawionych (właścicieli firm energetycznych, pracowników rządów państw), którym w taki czy inny sposób udawało się zdobyć środki potrzebne do przeżycia. Co prawda byli także bohaterowie „zwykli”, ale niestety nie pojawiali się na kartach książki tak często jak ja bym chciała. Oczywiście jest to tylko moje subiektywne odczucie, nie mogę winić autora za to, że wydawało mi się, iż Blackout będzie traktował o czymś nieco innym. Myślałam bowiem, że lektura będzie jakby poradnikiem survivalu podczas kryzysu energetycznego.
Z tymi samymi subiektywnymi odczuciami muszę wspomnieć o niezbyt rozbudowanych  psychologicznie postaciach (nad czym zawsze ubolewam). Muszę jednak przyznać, że przeskakiwanie akcji z miejsca na miejsce raczej nie sprzyja takim zabiegom. Zapewne moje rozczarowanie wynika, jak powyżej, z oczekiwań, które przedwcześnie postawiłam.

Kończąc, Blackout to książka pełna akcji i napięcia, która świetnie sprawdziłaby się na dużym ekranie.  Mnóstwo dramatycznych momentów, zwrotów akcji, niebezpieczeństw czyhających na bohaterów... Nie pozostaje mi więc nic innego jak liczyć na ekranizację, bo jest spore pole do popisu dla potencjalnego reżysera.


Podsumowanie:
Autor: Marc Elsberg













Tytuł oryginalny: -
Wydawnictwo:  W.A.B.
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 784

Dla kogo? Jeśli interesuje Was wizja katastrofy na skalę globalną, to jest to książka zdecydowanie dla Was. Jeśli nie możecie żyć bez zdobyczy techniki – tym bardziej jest to książka dla Was.

Coś ode mnie: Dzięki tej książce wiem, że kiedy przytrafi się awaria prądu, przyda się:
- zapas niepsującego się jedzenia przynajmniej na dwa tygodnie,
- źródło wody,
- radio na baterie,
- świece,
- agregat prądotwórczy i benzyna...
oraz kilka innych innych przedmiotów (np. kraty w oknach).
Przydałyby się także dobre zdrowie i stalowe nerwy.

Treść: 7/10
Styl: 6/10
Okładka: 10/10
Moja ocena: 7/10



*


Mam nadzieję, że wszystkie przedstawicielki płci pięknej spędzają dziś miło swoje święto. Życzę Wam (i sobie, a co!) więcej czasu na czytanie i samych interesujących pozycji.
Ja dostałąm dziś nawet książkowy prezent, bo tak się przypadkiem złożyło, że dotarła do mnie kolejna paczka z kolekcji Wszystkie Kolory Miłości. Pochwalę się trzema nowymi nabytkami w marcowym podsumowaniu ;).

40 komentarzy:

  1. To jedna z książek, o których marzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie marzenia na szczęście całkiem łatwo spełnić :-)

      Usuń
  2. Boże...takie książki napawają mnie gęsia skórką :D Jednak zostanę przy swoich romansach :P

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo będę pisała o "Jesiennej miłości", więc będzie coś bardziej dla Ciebie!

      Usuń
  3. Widziałam ją raz w biedronce po dobrej cenie i w ostatniej chwili odłożyłam. Jakoś tak stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie :) pomimo bardzo zachęcającej recenzji jakoś nie jestem przekonana.

    pozdrawiam,
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo chciałam ją mieć, na szczęście dostałam w prezencie. Gdybym jej nie miała i trafiłabym na promocję, to na pewno bym kupiła :-P

      Usuń
  4. Jest to poniekąd pozycja obowiązkowa - kiedyś były przerwy w dostawie prądu w Nowym Jorku, chyba w zeszłym roku. Ma to jakiś związek z aktywnością słońca, ale nie jestem zbyt oczytana w tym temacie. Ksiązke w kazdym razie zamierzam przeczytać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twojej opinii! Aż sobie coś poszukam o tej przerwie w dostawie prądu, dzięki za informację.

      Usuń
  5. Nie wyobrażam sobie życia bez prądu. To musiałoby być straszne. A książkę "Blackout" widziałam w Empiku i od razu zapragnęłam przeczytać. Mimo prawie 800 stron wydaje mi się, że pochłonęłabym ją w maksymalnie kilka wieczorów. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez prądu, to KONIECZNIE przeczytaj! Myślę, że szybko ją pochłoniesz :-)

      Usuń
  6. Jakoś tak czytałam o tej książce już sporo, ale... no niby że wydaje się okej, a jednak mnie specjalnie do niej nie ciągnie. Chyba tego nie zmienię. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś było całkiem głośno o tej książce, ale dopiero po Twojej recenzji dowiedziałam się, o czym dokładnie jest i muszę przyznać, że przeraziła mnie wizja świata bez prądu.
    Liczba stron nieco mnie odstrasza, ale skoro język jest przejrzysty, to raczej nie powinnam mieć problemu z przebrnięciem przez prawie 800 stron :D Może nadarzy się kiedyś okazja i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na plus książki mogę napisać, ze wydanie jest bardzo, bardzo leciutkie, zabierałam książkę ze sobą praktycznie wszędzie, bo mimo potężnych gabarytów objętościowych nie obciążała torebki ;)

      Usuń
  8. Podejrzewam, że książka mogłaby spodobać się mojemu mężowi, więc podpowiem mu ten tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jedna z tych książek, która nie jest dedykowana konkretnej płci. Mam nadzieję, że mężowi przypadnie do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. :) ale dużo nas łączy.Bratnie dusze, które czytają te same książki w przybliżonym czasie. To nie może być przypadek! "przemyślenia Wiktorii" haha Mam tą książkę w planach i to tych najbliższych. Jestem wielką poszukiwaczką książek postapokaliptycznych, a że i ta pozycja ciekawie się zapowiadała musiałam ją kupić. Za 25 zł w biedronce trudno było się powstrzymać.Przeczytałam twoją recenzję i mam wrażenie że książka bardzo mi się spodoba.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, kolejna książkowa bratnia dusza, jak miło :).
      W takim razie będę wypatrywała Twojej recenzji, jestem ciekawa czy Ci się spodoba.

      Usuń
  11. Bardzo zaciekawiła mnie wizja świata w tej książce, bo tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, co by było, gdyby ktoś nagle wyłączył prąd. Myślę, że warto po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nigdy się nad tym nie zastanawiałaś, to myślę, że najwyższy czas sięgnąć po "Blackout"!

      Usuń
  12. Mam na półce i myślę, że w tym miesiącu uda mi się do niej usiąść. Już po samych opisie książki wiedziałam że mi się spodoba, bo jak żyć bez prądu? No i oczywiście planuje też przeczytać "Zero"! Czy ty też?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałabym przeczytać "Zero", ale nie mam pojęcia czy mi się uda w najbliższym czasie, muszę nadrobić zaległości "Sparksowe" ;D, bo paczki przychodzą, prenumerata się skończy a ja nic nie przeczytam!

      Usuń
  13. ja już od dłuższego czasu mam na nią chrapkę,więc kto wie?!może po maturze,jeśli gdzieś upoluję,to z ogromną chęcią przeczytam,bo czemużby nie? 😊
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "cegły" to faktycznie zostaw sobie może na czas pomaturalny, a teraz czytaj lektury ;). Będę o Tobie pamiętać i trzymać kciuki w maju.

      Usuń
  14. Tytuł „Blackout” kojarzy mi się zawsze z albumem Britney Spears :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, takiego komentarza się nie spodziewałam.
      No cóż, to nie o tym!

      Usuń
  15. Nie czytałam, ale po Twojej recenzji zgodzę się z tym, że to idealny materiał na produkcję filmową. Nie wiem, czy sięgnę po powieść, bo niekoniecznie czuję się dobrze w takich klimatach, ale może kiedyś… Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś doczekamy się ekranizacji...
      Odpozdrawiam ;*

      Usuń
  16. Gdzieś już widziałem tę okładkę. Czuje się mocno zainteresowana tą pozycją, pędząca akcja to jest to na co mam ostatnio ochotę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie książka powinna Cię zadowolić ;)

      Usuń
  17. Lubię takie oddanie autora i realistyczne opisy więc mogłabym przeczytać. Film jak najbardziej tak ! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo chętnie bym przeczytała tą książkę :) lubię takie nietypowe sytuacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle tylko nam się to nie przytrafiło! Niech fikcja będzie fikcją.

      Usuń
  19. O, nie :D Zdecydowanie nie, wolę wychodzić z założenia, że taka katastrofa nigdy nie będzie miała miejsca. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Właśnie całkiem niedawno ją kupiłam i nie mogę doczekać się lektury ;)

    zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  21. Hm, opis niby brzmi tak, że książka jest dla mnie...ale szczerze mówiąc, jakoś nie mam na nią ochoty :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Może przestraszyć gabarytem ;D

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!