sobota, 18 lipca 2015

John Marsden „Jutro, kiedy zaczęła się wojna”

Nie, piekło nie ma nic wspólnego z miejscem- piekło wiąże się z ludźmi. Może to ludzie są piekłem.
Ellie

Grupa nastolatków. Wyjazd pod namiot. Brak powrotu do normalności. Tak w skrócie można opisać pierwszy tom serii Jutro Johna Marsdena. O książce słyszałam już wcześniej, do przeczytania skusiła mnie jednak zapowiedź ujawnienia wiedzy o tym, jak konstruować bombę. W rzeczywistości chodziło tylko o zbiornik paliwa, z którego wychodzi kawałek sznurka do podpalenia. Mogło być bardziej spektakularnie.



Temat wojny, czasów postapokaliptycznych nierówności społecznych i walki o byt, to od jakiegoś czasu najczęściej wybierane tło książek młodzieżowych. Nie kojarzę, żeby wtedy, gdy sama miałam te 14-16 lat taka tematyka często się pojawiała (albo po prostu czytałam bardziej „dziewczyńskie” pozycje). Ciekawi mnie, dlaczego jest to tak chwytliwy temat... Próba ostrzeżenia, podżeganie do buntu czy odpowiedź na ogólnopanujące nastroje społeczne? Może skończę z domysłami... Do rzeczy!


Główna bohaterka, Ellie, wraz ze swoimi znajomymi wybiera się do Piekła – nie, nie chodzi o podróż do serca ciemności i zła jak u Dantego. Piekło to dziki obszar w górach, do którego nikt się nie zapuszcza ze względu na trudną dostępność... oraz tajemniczą osobę pustelnika-mordercy mającego tam kiedyś przebywać.


Obóz, zieleń, ognisko – wszystko pięknie, sielsko i spokojnie, jeśli nie liczyć setek samolotów przelatujących jednej nocy nad głowami biwakowiczów. Po powrocie do cywilizacji okazuje się, że rodzice, rodzeństwo i sąsiedzi zniknęli. Nastolatków czeka za to widok martwych zwierząt i głucha cisza w słuchawkach telefonów. O co chodzi? Co się stało? Co teraz?


… i co ja bym zrobiła na ich miejscu? Mogę teraz tworzyć śmiałe dywagacje na temat mojego bojowego zorganizowania podległej mi grupy, ale najprawdopodobniej zaczęłabym panikować i wyrywać włosy z głowy. Okazuje się bowiem, że w czasie, kiedy nasi młodzi obozowicze bawili się w najlepsze na odludziu, w kraju wybuchła wojna. 
Wiem, czego nie zrobiłabym na miejscu bohaterów. Nie będę zdradzała jak dowiedzieli się oni o zdarzeniach, które zaszły podczas ich nieobecności ani nie będę pisała w jakich okolicznościach skonstruowana została wspomniana bomba... Tego dowiecie się sami - czytając. Nie do pomyślenia w owej sytuacji byłoby dla mnie wdawanie się w romanse, którym oddają się nabuzowani hormonami młodzi ludzie w Jutrze. Autor („ustami” Ellie) próbuje sprawę tłumaczyć jakimiś aluzjami o bykach, które w drodze do rzeźni usiłowały się pokryć – co oczywiście ma być metaforą typu „śmierć dyszy w kark, życie kieruje się swoimi prawidłami”. Osobiście nie muszę się jednak zastanawiać nad tym, czy nie wiedząc, co dzieje się z moją rodziną i czy moi bliscy w ogóle żyją, byłyby w mojej głowie myśli „och, ten chłopak jest taki fajny, ale tamten też jest całkiem przystojny – nie wiem, którego wybrać”. Namiotowe wzdychania w tej powieści były naprawdę mało chwytliwe. To zdecydowanie najsłabszy punkt Jutra. Nie podobały mi się też dwu- trzyzdaniowe opisiki głównej bohaterki, która rzekomo zamartwia się o swoją rodzinę i przyszłość kraju, by po tych kilku zdaniach wrócić do roztrząsania obozowych miłostek.


Z mojego subiektywnego punktu widzenia lepiej byłoby, gdyby Marsden skupił się na wydarzeniach wojennych niż na końskich zalotach „przyszłości narodu”. Tli się we mnie jeszcze jednak płomyk nadziei, iż pierwsza część jest tylko wprowadzeniem do bardziej rozbudowanej historii o radzeniu sobie w czasie nagłego konfliktu zbrojnego. Poczytamy, zobaczymy.





Podsumowanie
Autor: John Marsden


Tytuł oryginalny: Tomorrow, When the War Began 
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 272

Dla kogo? Fani klimatów wojennej zawieruchy mogą czuć się nieco zawiedzeni, że w książce znajdą więcej opisów romantycznych uniesień niż działań konspiracyjnych.  Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy zapominają czasami, że iPhone, tablet i bezprzewodowy Internet to nie najważniejsze dobra ludzkości.

Coś ode mnie: Na początku czytało mi się lekko i przyjemnie, pod koniec już się nudziłam. Jutro niestety nie sprostało moim oczekiwaniom. Sięgnę po drugi tom tylko po to, by sprawdzić czy autor wykorzystał potencjał powieściowy jaki dają wybrane przez niego realia okupacji.

Treść: 5/10
Styl: 5/10
Okładka: 6/10
Moja ocena: 5/10

17 komentarzy:

  1. Kiedyś chciałam przeczytać serię, ale miała mocno średnie opinie, dlatego jakoś nigdy nie znalazłam dla niej czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oceniam tej książki nawet "mocno średnio", raczej "ledwo średnio", więc chyba nie straciłaś wiele :)

      Usuń
  2. Z chęcią sięgnę po tą książkę :)

    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko masz ochotę, to dlaczego nie? Być może Tobie przypadnie do gustu!

      Usuń
  3. Realia wojny to może być dobry temat. Mam nadzieję, że autor go nie zmarnował opisując jedną akcje przed 50 stron ;/
    Poczekam na recenzję drugiego tomu i wtedy zdecyduję czy ją przeczytam :)

    http://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nie ma co sztucznie zachęcać do tego, co nas rozczarowuje...

      Usuń
  5. Swojego czasu był szał na tą książkę, patrzyła na mnie z każdej półki w księgarni, a na blogach bylo mnóstwo recenzji. DO tej pory się nie skusiłam i chyba nadal tego nie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że był "szał", dlatego stwierdziłam, że sprawdzę, o co tyle szumu. Dam serii jeszcze jedną, ostatnią szanse - później się pożegnamy i zapomnimy o sobie albo będziemy kontynuować znajomość, haha.

      Usuń
    2. To trzymam kciuki za to, żeby Ci się jednak spodobało :-)

      Usuń
  6. Czytałam pierwsze pięć tomów ''Jutra'' i ogólnie bardzo mi podobało, choć najlepsza moim zdaniem jest trzecia część.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez moje ocenianie książek po okładce pewnie bym po nią sięgnęła... ale jakoś mnie nie przekonałaś, żeby po to sięgnąć. Więc zostawię, i tak mam długą listę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie miałam na celu przekonywania. Moja lista również nigdy się nie kończy, ale zdecydowałam, że dam Marsdenowi jeszcze jedną szansę, ponieważ pomysł na książkę jest ciekawy. Po prostu wybór nacisku akcentu "miłostkowego" jest nietrafiony.

      Usuń
  8. Raczej nie przeczytam.
    Tym razem odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałem o tej książce od znajomych, opinie były różne (przeważały negatywne), mimo wszystko na pewno sięgnę po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!