niedziela, 5 lipca 2015

Michael Ende „Szatanarchistorygenialkoholimpijski eliksir albo Wunschpunsch”




To jest historia pewnej wiedźmy i maga,
Tysiąca czarów które wywar wspomaga.
Zaklęcia moc zaraz, zamieni miasto
W chaos i zamęt i już cały świat to
Wunschpunsch!
„Wunschpunsch”, Intro

Wielu zapewne zna serialową wersję tej bajki nie zdając sobie sprawy, że powstała ona na podstawie książki (tak przynajmniej było w moim przypadku). Gdy tylko dowiedziałem się, że istnieje książka, natychmiast postanowiłem ją zakupić. Nie było to łatwe zadanie jako, że nakład jest już od dłuższego czasu wyczerpany, a na allegro też trudno ją zdobyć.

Godzina 17:00, sylwestrowy wieczór. Willa Koszmar. Radce czarnej magii, Belzebuba Świrusa, odwiedza niejaki pan Pędrak, wysłannik Jego Piekielnej Ekscelencji. Świrus nie wywiązał się z umowy i nie spełnił dostatecznej liczby podłych uczynków w bieżącym roku, za co czekać ma go kara. W tym samym czasie w willi pojawia się ekscentryczna, nowoczesna czarownica, ciotka Belzebuba, Tyrania Wampik. Przybywa z podobnym problemem. Jednak do północy pozostało kilka godzin. Wciąż jest dla nich nadzieja. Czarodzieje postanawiają połączyć siły i za sprawą magicznego zwoju (którego połowę ma każde z nich) uwarzyć potężny wywar za pomocą, którego w mig nadrobią zaległości.


Jednak to nie oni są głównymi bohaterami książki. Są nimi pochodzący ze szlacheckiego rodu kot Maurizio di Mauro i wieczny pesymista, cierpiący na reumatyzm kruk Jakub Krakacz, wysłannicy Wielkiej Rady Zwierząt, której celem jest dbanie o ład w przyrodzie. I oto rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem. Czy uda im się powstrzymać czarowników, czy zdążą zapobiec katastrofie przed północą?

W książce zrezygnowano z rozdziałów. Zamiast nich co kilka stron mamy zegar, który wskazuje bieżącą godzinę i pokazuje ile jeszcze zostało do północy. Dzięki temu, dzieci z jeszcze większym rozentuzjazmowaniem będą śledziły losy zwierzaków. Nie zabrakło również ilustracji! Co prawda nie ma ich za wiele i są czarno-białe, jednak niektóre wywołują uśmiech na twarzy oraz są miłym dodatkiem. Dzieci z pewnością to docenią.

Część pewnie zastanawia się skąd taki pokręcony tytuł - szatanarchistorygenialkoholimpijski eliksir. Już śpieszę wyjaśnić, pozwalając sobie przytoczyć cytat z książki:
Chodzi tutaj o jeden z wyrazów często stosowanych w księgach czarów i nazywanych wyrazami teleskopowymi (…). W kręgach czarowników i czarownic wyrazy teleskopowe uważane są za szczególnie skuteczne. Zasada ich powstawania jest prosta, lecz tworzenie bardzo trudne. Otóż sylaba początkowa i końcowa jednego wyrazu musi dać się dołączyć do sylaby początkowej i końcowej wyrazów sąsiednich w sposób czysty lub nieczysty”. 
By dokładniej to zrozumieć należy jednak zagłębić się w lekturę. Tym podobnych słów znajdziemy w książce całkiem sporo, jak również wiele zabawnych (nie rzadko pozbawionych sensu) rymowanek. Należy również pochwalić autora za lekkość pióra i przyznać, że książka w swej prostocie jest naprawdę oryginalna i pomysłowa.

Z nieskrywaną przyjemnością mogę ją polecić wszystkim młodszym miłośnikom opowieści o magii, jak również tym starszym. Jest to bardzo sympatyczna książka z równie sympatycznymi, barwnymi bohaterami. Jak mawiali Tyrania i Belzebub: „Czas na szczyptę mega magii!”

Podsumowanie 
Autor: Michael Ende













Tytuł oryginału: Der satanarchaolugenialkohollische Wunschpunsch
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 224

Dla kogo? Książka pisana jest pod dzieci, aby dostarczyć im jak największej frajdy, jednak zapewni zabawę również dorosłym, zwłaszcza tym w których tkwi wewnętrzne dziecko. Wbrew pozorom nie jest dziecinna. Dzięki swojemu „wielowarstwowemu komizmowi” i wartkiej akcji stanowi lekką i przyjemną lekturę. Nie jest to czytadło za długie, wystarczy jedno popołudnie. Jeśli podobała Ci się bajka koniecznie sięgnij po książkę!

Coś ode mnie: Przeczytanie tej książki sprawiło mi wiele satysfakcji. Przypomniało beztroskie lata dziecięce, kiedy to śledziłem losy wyżej wspomnianych bohaterów na ekranie. Sięgając po nią bałem się czy aby nie jestem trochę za stary na tego typu powieści. Nic bardziej mylnego!

Treść: 8
Styl: 7
Okładka: 7
Moja ocena: 7

1 komentarz:

  1. Życie u mnie leci samo do przodu. Szkoda, że trochę za szybko. Specjalnie okazji nie wypatruję. A jadąc do pracy mijam lotnisko na Bemowie. Tam są między innymi samoloty sportowe, szybowce i inne. A w wojsku byłem w wojskach lotniczych.

    Przykra sprawa a może i wstydliwa. Teraz książek prawie nie czytam. A kiedyś oderwać mnie od książki to była ciężka sprawa. Dlaczego Nie czytam? Chyba jednak nie mam wewnętrznego spokoju. Podziwiam ludzi, którzy czytają w autobusie na przykład. A jak ja jadę to mi głowa się kręci na wszystkie strony i ogląda rzeczywistość bieżącą :)
    Pozdrowienia
    Hej

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!