Bo miłość jest jak drzewo. Rośnie, zapuszcza korzenie głęboko w całą istotę człowieka i nieraz... I nieraz na ruinie serca dalej się zieleni.
D. Wojda „566 kadrów”
Pierwszy raz miałam przyjemność zetknięcia się z powieścią graficzną. Jej autor, Dennis Wojda kadry swojej opowieści rodzinnej umieszczał codziennie na blogu, by z 566 dni zebrać dość materiału na wydanie książki. Zapewne nie zetknęłabym się z tą pozycją, gdyby nie nadmorskie wyprzedaże wakacyjne (kto ich nie kocha?). Cieszę się, że mogłam trafić na tak pełną humoru, ale też i wzruszeń historię, która doprowadziła do pojawienia się na świecie jej autora.
566 kadrów jest przepięknie wydane – co możecie zauważyć na zamieszczonym zdjęciu. Okładka ma śliczny, błękitny kolor, w ogóle kolorystyka wszystkich ilustracji utrzymana jest w błękicie, czerni i beżu. Sumując, ilustracje są przyjazne dla oka, nie męczące dla wzroku i interesująco narysowane. Oczywiście jeśli chodzi o kreskę autora, to mogę mówić tylko o subiektywnym odczuciu – mi ten styl odpowiada. Nie jest cukierkowy, ale nie są to też bazgroty.
Co do przedstawionej historii... Poznajemy dzieje rodziców, dziadków, pradziadków i prapradziadków autora. Narratorem w momentach, w których trzeba odbiorcę wprowadzić lub przeprowadzić między wydarzeniami jest sam Wojda... z tym, że opowiada historię rodu z perspektywy siebie jako płodu czekającego na narodziny. Oryginalnie, czyż nie?
Streszczanie przedstawionych wydarzeń jest zupełnie bez sensu, dla rozjaśnienia sytuacji pozwolę sobie jedynie przytoczyć fragment opisu z okładki. Posłużę się nim, gdyż obawiam się, że mogłabym zdradzić Wam zbyt wiele własnymi słowami – wszak to powieść graficzna, w której więcej obrazu niż tekstu.
Jego pradziadek był carskim koniuszym, prababcia położna słynęła z przewidywania przyszłości, dziadek cudem przeżył wywózkę na roboty do Niemiec, a ojciec jako dziecko stracił słuch podczas wybuchu niewypału, żeby po latach zostać muzykiem jazzowym...
Barwne wydarzenia, które czekają do odkrycia na kartach 566 kadrów,/i> powinny być wystarczającą zachętą do przyjrzenia się temu tytułowi. Dodaję zdjęcia fragmentów, które na pewno pozostaną mi w pamięci na dłużej i które specjalnie mnie poruszyły. Nie chcę nimi zdradzać zbyt wiele, jedynie przekonać Was,że naprawdę warto bliżej zapoznać się z książką, (troszkę obawiam się czy wybrane kadry nie będą zbyt nieczytelne, mocno wyrwane z kontekstu, ale zobaczycie przynajmniej jak wyglądają ilustracje i w jakiej formie zdarzenia są przedstawiane).
Podsumowanie:
Autor: Dennis Wojda
Tytuł oryginalny: -
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 288
Dla kogo? Dla każdego. Dla chłopców, dziewczynek, kobiet i mężczyzn. 566 kadrów mam za sobą ja, ma za sobą mój chłopak i obojgu nam ten komiks (jeśli tak mogę nazwać) przypadł do gustu.
Coś ode mnie: Przeczytałam/ obejrzałam całość podczas podróży pociągiem i byłam zachwycona. Zachwycona jestem, że posiadam tę książkę. Posiada ona jedną z najładniejszych okładek jakie mam na półce! Do treści absolutnie nie mogę się przyczepić, ot, samo życie. Naprawdę serdecznie polecam!
Treść: 9/10
Styl: 7/10
Okładka: 10/10
Moja ocena: 8/10
Świetny pomysł na książkę. Z czymś takim się jeszcze nie spotkałam.Oprawa graficzna faktycznie jest cudowna, chociaż na początku spodziewałam się, że to będzie książka w formie pamiętnika, a nie komiksu. Ale i tam mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Właśnie ta oryginalność komiksowa jest najfajniejsza :)
UsuńBardzo ciekawa publikacja :D
OdpowiedzUsuńCoś innego, a przy tym jakże interesującego!
Jestem miłośniczką podobnych tytułów!
Ciesze się zatem, że mogłam Ci ją pokazać :)
UsuńZaintrygowałaś mnie bardzo tym razem. Koniecznie muszę sprawdzić, dzięki :)
OdpowiedzUsuńCzasami uda mi się trafić na coś naprawdę godnego polecenia :)
UsuńA ja właśnie rzadko trafiam na takie perełki :)
UsuńPróbuj, próbuj, ja po okresach trafiania na same gnioty też zawsze jestem zniechęcona i w ogóle na chwilę odechciewa mi się czytać. Później trafie na coś świetnego i od razu mam ochotę na poszukiwanie książek wartych uwagi :)
UsuńNigdy nie czytałam książki graficznej :P
OdpowiedzUsuńJa też! A okazało się, że przyjemna sprawa :)
UsuńW takim razie muszę się za nią rozejrzeć :)
UsuńNie spotkałam się nigdy z książkami graficznymi. Ale raczej jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://miedzy--stronami.blogspot.com/
Szkoda, jest naprawdę warta polecenia!
Usuńbardzo ciekawe rozwiązanie! niby komiks, ale jednak coś więcej, czytałabym! :) i nie, nie wiem co to strumień świadomości, możesz mnie... uświadomić? :D
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała okazję to czytaj zatem :).
UsuńStrumień świadomości to jedna z technik pisarskich, którymi męczona jestem na studiach polonistycznych :P. Polega mniej-więcej na tym, że zaczynasz pisać np. o pobycie u znajomych, tam spostrzegasz spadający na ziemię liść, który przywołuje wspomnienie pierwszej randki podczas jesieni, a że wtedy była ulewa, to myślami odbiegasz do biblijnego potopu... i tak w nieskończoność :D.
Ciekawy pomysł, z chęcią bym przeczytała! Może i kiedyś przeczytam :D Historia rodziny z punktu widzenia płodu... Ciekawe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Fanny http://buszujacawsrodksiazek.blogspot.com/
Zdecydowanie polecam, jeśli tylko będziesz miała okazje przeczytać :)
UsuńWydaje się nawet fajna i pomysłowa. Musze kiedyś przeczytać jakąś książkę graficzną :)
OdpowiedzUsuńJa już wiem, że nie ma się czego bać i... polecam spróbować :)
UsuńHej! Nominowałam cię do LBA zapraszam i miłej zabawy :D
OdpowiedzUsuńhttp://niedziekiwoleksiazki.blogspot.com/2015/08/liebster-award.html
Dziękujemy, kiedy zabraknie nam chwilowo pomysłów na recenzje, to skorzystamy z nominacji :)
UsuńKurde, to dziwne, że nigdy nie miałam w moich rękach żadnej graficznej książki. A dziwne dlatego, że interesuję się grafiką, chodzę do technikum w kierunku grafiki i wydaje mi się to być naprawdę świetne. Wygląda na naprawdę dobrze zilustrowaną :) + cieszę się, że rysujesz razem ze mną w wyzwaniu! :)
OdpowiedzUsuńChyba czas to nadrobić, moja droga panno graficzko :)
Usuń