sobota, 15 sierpnia 2015

praca zbiorowa „Niebezpieczne kobiety”




-Nauczyłem się dwóch rzeczy. Po pierwsze, że najniebezpieczniejsze miejsce, w jakim może znaleźć się mężczyzna, jest między dwoma walczącymi kobietami. A po drugie, że bez względu na gatunek, najbardziej zawziętą płcią jest zawsze kobieta. Mężczyźni będą walczyć, aż do śmierci. Kobiety zabiorą chęć zemsty do grobu i następnie znajdą drogę powrotną.
Sherrilyn Kenyon „Piekło nie zna furii”

Reklama dźwignią handlu – jak mówi znane powiedzenie. Nie inaczej jest w przypadku tej książki. Nigdy nie przepadałem specjalnie za opowiadaniami, ale postanowiłem zaryzykować i skusić się na tą pozycję, jako, że w jej tworzeniu brało udział grono znanych i utalentowanych pisarzy, m.in. George Martin czy Brandon Sanderson. Niestety, książka nie zmieniła mojej postawy wobec opowiadań. 


Dostajemy 21 różnych opowiadań pióra, mniej lub bardziej, znanych autorów. Motywem przewodnim (jak sam tytuł wskazuje) jest kobieta, a właściwie kobieta niszcząca – femme fatale. Bohaterka każdej z historii ma za zadanie ukazać niebagatelną rolę kobiety w naszym społeczeństwie oraz przełamać stereotypy słabej płci (z różnym skutkiem). Jest w czym przebierać! Królowe, wojowniczki, czarodziejki, intrygantki, striptizerki, bandytki, staruszki z zespołem otępiennym i wiele, wiele więcej. 

Poziom opowiadań jest naprawdę zróżnicowany. Od bardzo słabych (które bez żalu można by pominąć) do bardzo dobrych. Raz dostajemy super opowiadanie, przez które szybko przebrniemy,  a za chwilę czytamy kolejne i zastanawiamy się jakim cudem ono tu w ogóle trafiło. Niektóre opowiadania nie przypadną do gustu osobom, które nie znają książkowych cykli, z jakimi są one powiązane. Hmm... To trochę tak, jakby czytać jakieś opowiadanie z uniwersum Harry'ego Pottera nie znając w ogóle bohaterów tego cyklu. Dla fanów protoplastycznych książek, będzie to radocha, a dla osób postronnych, historyjka bez pomysłu, którą nie do końca zrozumieli. 

Jeśli chodzi o oryginalność, nie jest za dobrze. Część opowiadań działa wedle tego samego schematu: romans-śmierć, romans-śmierć itd. Sceneria, w niektórych, również się powiela, akcja rozgrywać się będzie raz po raz na postapokaliptycznej Ziemi. 

Bardzo mylny jest opis z tyłu okładki: „femme fatale w świecie fantastyki!”. Opowiadań stricte fantastycznych nie jest w książce wiele. Za to innych gatunków co niemiara! Romans, erotyk, horror, kryminał, powieść przygodowa, historyczna, obyczajowa, a nawet science fiction. Jest w czym wybierać. Śmiem twierdzić, że każdy powinien znaleźć w książce, przynajmniej jedno opowiadanie dla siebie.

Okładka, mimo, że całkiem ładna, nijak ma się do zawartości! Widzimy oto Daenerys z Gry o tron, wielkimi literami nazwisko George’a Martina i podpis, że w środku znajdziemy opowiadanie ze świata Gry o tron – obrzydliwy chwyt reklamowy! Większość zapewne sięgnie po tą książkę właśnie ze względu na Martina. Jego opowiadanie, Księżniczka i królowa, jest niestety słabe. Zapowiada się całkiem dobrze, ale po około 20 stronach robi się monotonne. Zostaje przedstawione w formie rozwiązłej, pozbawionej akcji kroniki. Zamiast bawić się w kolejne opowiadania (które kompletnie mu nie wychodzą), Martin powinien skupić się na dokończeniu swojej sagi. 

Jeśli ktoś postanowi sięgnąć po książkę, a ta go zniechęci, to polecam przeczytać te opowiadania, które są naprawdę tego warte: Zapasy z Jezusem, Cienie dla Ciszy w Lasach Piekła, Królowa na wygnaniu, Piekło nie zna furii, Sąsiedzi i Druga arabeska, bardzo powoli. Co prawda ludzie mają rożne gusta, ale według mnie te opowiadania trzymają w miarę wysoki poziom. Doskonały klimat i przyzwoity styl. Dalej jakoś może już pójdzie ;)

Trudno ocenić książkę jako całość, ze względu na wielorakość autorów. Są opowiadania, które wnoszą książkę na wysoką pozycję, ale są i takie, które ciągną ją w dół. Przez co ocena musi zostać uśredniona. Moim zdaniem, spokojnie można przejść obok Niebezpiecznych kobiet, a pieniądze zainwestować w jakąś lepszą pozycję.

Podsumowanie:
Autorzy:

Tytuł oryginalny: Dangerous Women
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 956

Dla kogo? Jeśli jesteś fanem takich pozycji lub któregoś z autorów i nie zniechęca Cię wielorakość postaci oraz wątków, to zachęcam. Niezobowiązujące, lekkie opowiadania. Tylko po co? Co prawda znajdziemy kilka opowiadań, które porwą, ale według mnie nie warto specjalnie dla nich książki kupować. Spokojnie można je sobie znaleźć w Internecie. No chyba, że ktoś chce, aby książka ładnie mu się prezentowała na półce. Tu akurat spełni swoją funkcję.

Coś ode mnie: Nie spodziewałem się fajerwerków i ich nie otrzymałem. Osobiście trochę żałuje czasu przeznaczonego na tę lekturę.

Treść: 5/10
Styl: 5/10
Okładka: 7/10
Moja ocena: 5/10

8 komentarzy:

  1. Obawiałam się właśnie, że ten tytuł nie będzie pozbawiony wad.
    Jeszcze nie miał okazji przeczytać. Zostawiłam sobie na dodatek. Najpierw chcę poznać całą sagę Pieśni Lodu i Ognia, bo tylko Martin mnie interesuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieśń Lodu i Ognia jest genialna. Porównując ją do znanych mi opowiadań Martina to zastanawiam się czasami czy aby na pewno pisała ją ta sama osoba ;) Ogromna przepaść!

      Usuń
  2. Juz tytuł mi się nie podoba. A te wady... No cóż zniechęcają mnie jeszcze bardziej.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się zapoznać z tą powieścią.
    Pozdrawiam.
    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. no właśnie, jeśli bym kupiła, to przez Martina... a tak to poczekam, może w bibliotece będzie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie kupiłem przez Martina ;) I trochę się rozczarowałem. Pożyczyć z biblioteki albo od kogoś najlepiej :)

      Usuń
  5. Słyszałam, że opowiadanie Martina jest dość słabe, ale on mnie w tym przypadku nie interesuje. Ja jestem najbardziej ciekawa Sandersona i Gabaldon ;) kiedyś muszę tę książkę nabyć, choć za opowiadaniami nie przepadam, wolę dłuższe historie
    pozdrawiam ;)
    Latające książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sanderson wypadł genialnie, jedno z lepszych opowiadań ;) Gabaldon już ciut gorzej, nie za bardzo przypadło mi do gustu.

      Usuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!