W ostatnich dniach nie mam niestety zbyt wiele czasu na czytanie (oprócz Wyspiańskiego, którego przeczytać muszę), nie mam też zbytnio czasu by poodwiedzać Wasze blogi (co obiecuję nadrabiać sukcesywnie - dziś troszkę już mi się udało), gdyż od ponad tygodnia skupiam się głównie na pracy zaliczeniowej z semantyki i aksjologii oraz pisaniu rozdziału teoretycznego pracy magisterskiej (kiedyś w końcu trzeba to zrobić!). Nie pomaga przeziębienie, które postanowiło wpakować mnie do łóżka ani ogromny ból rozsadzający głowę. Dodatkowo dziś obudziłam się z czerwonym (!) i bolącym okiem, także nie jest najlepiej. Humor natomiast poprawiło mi coś, co znalazłam w międzyczasie, nie mogąc utrzymać stałego skupienia na wizerunku dziecka zagrożonego dysleksją i buszując po Internecie.
Najlepsze recenzje książek z Lubimy Czytać to zestawienie, które pojawiło się kilka dni temu na tej stronie (gdybyście chcieli zapoznać się z jego całością, to zostawiam link).
Oto moje "ulubione":
I czas na refleksję - czy wciskanie młodzieży (która pełna życia łaknie zdobywać świat i ruszać w nieznane po przygody) książek, których nie jest w stanie zrozumieć ma sens? Czy to nie sprawia tylko, że niechęć do czytelnictwa wzrasta? Źle omawiane lektury, z kolejnością "najpierw czytanie, później omawiamy", tematy, które są odległe współczesnym dzieciakom (patriotyzm co bardziej ogarniętego gimnazjalistę/ licealistę doprowadzi do myśli "i po co im to wszystko było, do czego doszliśmy z tym ich męczeństwem?" a mniej zainteresowanego w ogóle zniechęci do sięgnięcia po słowo pisane).
Nie umniejszam wagi żadnemu z dzieł "recenzowanych" powyżej, większość z nich bardzo lubię. Przeczytałam wszystkie lektury szkolne (poza "Krzyżakami" i "Potopem", to fakt, temu nie podołałam), kończę filologię polską... I nie uważam, że wciskanie nieadekwatnej dla odbiorcy literatury może przynieść jakiekolwiek korzyści. Może tak najpierw zachęcić tych tabletowo-smartfonoo-laptopowych młodych ludzi do sięgnięcia po książki, odkryć przed nimi świat wyobraźni płynący z szeleszczących stron, a dopiero później serwować im literaturę klasyczną?
Podzielcie się ze mną swoim zdaniem, porozmawiajmy w komentarzach. Jestem ciekawa Waszego spojrzenia na tę sprawę.
Zaskakujące jest to, że te książki są niesamowite i każdy powinien je przeczytać. No ale część z nich to lektury szkolne, a lektur się z natury nienawidzi i czyta z musu. Plus debilizm ludzki potrafi naprawdę wbić człowieka w ziemię.
OdpowiedzUsuńJak rozwiązałabyś więc tę sprawę z lekturami szkolnymi? :)
UsuńLektur niekoniecznie trzeba nienawidzić - patrz, mój przypadek!
Ja lektury bardzo lubiłam, czytałam je z dużą przyjemnością. "Zbrodnia i kara" była jedną z moich ulubionych. Myślę jednak, że kanon lektur trzeba dostosowywać do czasów, niektóre książki pisane są na tyle nieaktualnym językiem, że ciężko młodzieży jest poczuć klimat i odpowiednią atmosferę danej pozycji. Jeżeli ktoś nie rozumie słów, jak ma rozumieć ogólne przesłanie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Odczułam to "nierozumienie" przy "Krzyżakach", kiedy to jako bardzo ambitna dziewczynka po przeczytaniu pierwszej strony lektury wpadłam w panikę i myslałam, że jestem jakaś upośledzona, bo nie wiem co tam jest napisane i to chyba w innym języku. Po czasie, gdy człowiek obędzie się z literaturą jest już łatwiej i zaczyna się rozumieć ten "inny język", ale bez przygotowania? Nie ma szans żeby gimnazjalista w szkole został zachęcony lekturami do czytelnictwa. Smutne to.
OdpowiedzUsuńO matulu, co zostało zobaczone, nie zostanie odzobaczone. Czemu nie ostrzegałaś? x.x
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała co się w narodzie dzieje ;D
UsuńHaha ;D Czemu mnie to nie dziwi? ;D
OdpowiedzUsuńNie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, co nie?
UsuńLiteratura klasyczna jest ok, ale wtedy kiedy ma jakiś sens. Chociażby taki Stary człowiek i mmorze. Ponad sto stron o łowieniu ryby... Przekazuje to jakieś wartości, ale akcja się wlecze i nie porywa. A nie można by było połączyć przyjemnego z pożytecznym? Wartości i ciekawa książka?
OdpowiedzUsuńNajwiększym problemem lektur jest to, że jeżeli jakaś książka jest napisana dawno temu i opisuje ważne wydarzenia historyczne to automatycznie wchodzi do kanonu lektur. No, ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam.
Niekoniecznie automatycznie wchodzi do kanonu lektur... ale wiem co masz na myśli. Dlaczego nie proponować uczniów współczesnej prozy przekazującej dobre wzorce moralne i językowe (bo nie mam na myśli powieści młodzieżowych - niewiele jest takich, których język nie budziłby zastrzeżeń)?
UsuńTeraz zupełnie inaczej patrzę na lektury, chociaż przyznam, że na sam dźwięk tego słowa się zniechęcałam. W gimnazjum kiedy omawialiśmy Krzyżaków ja siedziałam i nie zdawałam sobie sprawy co się właściwie dzieje. Nie uważam, żeby był to dobry pomysł podsuwania i zmuszania do czytania książek, do której ktoś nie jest dojrzały. Już z takich bardziej współczesnych, Mały książę to powieść pełna metafor, którą omawiałam w pierwszej klasie gimnazjum, czyli miałam 12 lat. Nie zrozumiałam tej książki, dopiero po jakimś czasie przeczytałam ją ponownie i doceniłam. Ja z chęcią pozmieniałabym to jak funkcjonuje "przymusowe czytanie lektur w szkołach". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńALBO mniej, a lepiej opracowane, tj. z przygotowanymi do odbioru uczniami. Jeśli nauczyciel przed zadaniem lektury opowiedziałby o autorze, okolicznościach powstania dzieła (dlaczego było ważne) oraz objaśniłby i pomógłby poradzić sobie z prawdopodobnymi problemami jakie napotkają przy czytaniu... Myślę, że wtedy klasykę dałoby się omawiać. Obecnie wygląda to tak, że ten kto ma przeczytać, bo mu zalezy na ocenach to przeczyta... a reszta sprawę "olewa", bo to "głupoty". Wszystko czego nie rozumiemy jest "głupie". Mniej a bardziej przemyślanie. Nie ilość a jakość - to powinno kierować kanonem lektur.
UsuńI nie ma co się dziwić tym, że dzieci i młodzież nie czyta książek, skoro wciskane są in ciężkie klasyki, które zniechęcają. Coś z literatury współczesnej też powinno znaleźć się w kanonie lektur szkolnych, żeby wszyscy byli w stanie to zrozumieć. A "Krzyżacy" i "Potop"... ja nie mogłam ścierpieć niczego Sienkiewicza - tak bardzo mi ten pan nie podszedł. W liceum byłam w klasie humanistycznej i miałam mega kosę z polskiego, więc z ręką na sercu mówię, że przeczytałam wszystko (oprócz rzeczonego Sienkiewicza), bo babeczka zawsze wyczaiła kto nie przeczytał lektury przy omawianiu. Ale teraz to się w sumie cieszę, że miałam taki "hardcore" na polskim razem z filozofią i biografiami autorów. Teraz bardziej doceniam klasykę i zwyczajne książki. :))
OdpowiedzUsuńściskam :*
Sienkiewicz nie jest zbyt porywający... obecnie, bo za swojego życia prowadził się podobno jak celebryta i kiedy jego odcinki (wiesz, drukowano trylogię w gazetach, jak serial ;D) się ukazywały i ktoś miał zostać zabity, to pod domem autora gromadziły się tłumy żądające zmiany wydarzeń :D).
UsuńJa nie byłam w klasie humanistycznej, bo rozszerzona historia mnie przerażała, ale już na studia polonistyczne nie było rady - za bardzo mnie tam ciągnęło :).
Akurat krzyżaków bardzo lubię... Tak jestem dziwna. Teraz do rzeczy, w gimnazjum mieliśmy bardzo dobrą nauczycielkę jezyka polskiego. Mogliśmy (poza lekturami) czytać to co nas interesuje, potem mieliśmy napisać kuloa zdań o książce, nie było to obowiązkowe, ale każdy chciał zdobyć plusiki, żeby odrobinę pociągnąć oceny. Moim zdaniem, jest to bardzo dobry sposób, żeby zachęcić młodzież do czytania. W lo natomiast, zostałam zniechęcona do Lalki, mieliśmy kartkówki, sprawdziany i wszystko co tylko możliwe, bo przecież ,,to z pewnością będzie na maturze'', żeby było smieszniej, na maturze miałam dziady, a żeby było jeszcze zabawniej, ponyliłam imię głównego bohatera :D
OdpowiedzUsuńZnam tez jedną dziewczynę, która uwielbia "Potop", także są pasjonaci. Jednak przeciętny uczeń bardziej męczy się niż cieszy prozą Sienkiewicza, niestety.
UsuńO, nauczycielka z gimnazjum miała świetny pomysł. Z tego co piszesz, to nawet przynosił efekty, brawa dla niej ;).
"Lalki" nie było, imię pomyliłaś, a maturę zdałaś. Da się? No pewnie, że tak!
Zgodzę się z tym " niektórym powinno się zabronić pisać książki", lektury to porażki :) Świetny post, fajnie się czytało. Lubie blogi o książkach, zostaje na dłużej :*
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje :)
Nie wszystkie lektury są beznadziejne, te powyżej raczej do takich się nie zaliczają. Problem tkwi raczej w tym, że serwuje się je nieprzygotowanym do odbioru uczniom.
UsuńMistrz i Małgorzata - pomimo tego, że czytelnik może się pogubić, to później łączy się wszystko w jedną całość i to jest chyba to, dzięki czemu ja polubiłam tą powieść.
OdpowiedzUsuńA Zbrodnia i kara - no cóż, kolejne dzieło, mocno skupione na psychice głównego bohatera. Nie wiem, czy oglądałaś animację do Zbrodni i kary, jest dość.. powoduje dreszcze na skórze ;)
A Dziadów nie miałam okazji przeczytać całych. Może kiedyś ;)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Też miałam problem z gubieniem się w "Mistrzu i Małgorzacie", ale niezwykły klimat lektury mi wszystko wynagradzał ;). Nie, nie słyszałam nigdy o animacji "Zbrodni i kary".. już pędzę sprawdzać, dziękuję za informację!
UsuńChcąc nie chcąc, na drodze edukacji trzeba coś przeczytać, bo bez podstawowej wiedzy na temat literatury trudno nazwać się wykształconą osobą. I choć tak, niektóre pozycje niepotrzebnie znajdują się na liście, to takie opinie pokazują też jak bardzo ci czytelnicy nie rozumieją historii. "Dziady" to nie książka, a dramat w końcu xD Ale popieram osobę, która napisała opinię o "Mistrzu i Małgorzacie" - wszyscy moi znajomi się nad tym rozpływali, a ja ledwo przebrnęłam przez pierwsze strony.
OdpowiedzUsuńhttp://drewniany-most.blogspot.com/
Ależ ja nie twierdze, że należałoby usuwać którąkolwiek z tych pozycji z kanonu! Nalegałabym tylko na to by uczniów lepiej przygotować do ich odbioru, ewentualnie nie "przerabiać wszystkich lektur o patriotyzmie" jak leci, wybrać kilka a resztę jako "lektury dodatkowe", np. na plusika do oceny.
UsuńDenerwuje mnie matura z języka polskiego, która tak naprawdę jest maturą z literatury. I tak samo denerwuje mnie w liceum program polskiego - bo to też jest przedmiot "literatura". Ile z gramatyki jest w liceum? Nic. Dosłownie nic.
Kiedy widzę, jak ktoś cytuje te opinie (no proszę, przecież to nie są recenzje!), to szlag mnie trafia. Dobrze, uczniowie nie zrozumieli lektur - przecież to się zdarza. To ich lekkomyślna opinia - ja nie widzę w tym nic godnego wyśmiewania. Zupełnie jakby ludzie nie mieli prawa do popełniania błędów.
OdpowiedzUsuńTo nie jest tyle wina uczniów co niezrozumienia przez nich lektur... co z kolei jest winą systemu szkolnictwa.
UsuńNikt nikogo przecież nie wyśmiewa. Wycięłam nawet pseudonimy tych osób.
Ach, wybacz - po prostu ostatnio trafiłam na profil na facebooku, który w większości wyśmiewa takie właśnie opinie i strasznie mnie to irytuje. :| :(
UsuńPo prostu następnym razem upewnij się, czy mam złe zamiary (z postu wynika, że wręcz przeciwnie), a dopiero później na mnie "krzycz:, dobrze? ;)
UsuńPozdrowienia!
Haha, postaram się. ;) :D
UsuńWedług mnie dramaty nie powinny być lekturami - zamiast kogoś zmuszać do przeczytania Antygony, o wiele przyjemniej byłoby ją zobaczyć na deskach teatru (tak, tak teratro to moja druga pasja, więc najchętniej wszystkie lektury obejrzałabym w formie spektakli :D)
OdpowiedzUsuńMistrza i Małgorzatę przeczytałam w gimnazjum, i powiem, że jest to jedna z moich ulubionych powieści - ale to może dlatego, że mam słabość do klasyków - uwielbiam zarówno wszystkich rosyjskich mistrzów, jak i dziadka Mickiewicza :D Właśnie stwierdziłam, że chyba jestem dziwna, bo mi nawet Krzyżacy się spodobali ;)
Buziaki!
To też byłoby rozwiązanie - zabierać uczniów do teatru w ramach "czytania" dramatu! A i kultury by trochę zażyli, a i nauczyciel wiedziałby, że wszyscy lekturę znają. Geniusz!
UsuńKomentarz o "Dziadach" po prostu wygrał internety -,-
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie podstawówkowym tez miałam sytuację, że jako ambitne dziecko wybrałam sobie w bibliotece jakiś dramat. Wtedy jeszcze nikt nie zdążył mnie nauczyć czym dramat jest (okropnie ten system szkolny działa, okropnie!). Nie pamiętam co wypożyczyłam, pamiętam, że mi się podobał i że koleżankom mówiłam, że przeczytałam książkę, która tak jakby była przygotowana na role żeby je ktoś zagrał.
UsuńOch, ostatnio nieustannie wchodzę na ten fanpage, aby dowiedzieć się nowych niezwykle interesujących informacji na temat lektur, które niby czytałam, ale chyba w ogóle nie te, co niektórzy komentujący. ;-) Owszem, nie ukrywam, że przez parę lektur nie potrafiłam przebrnąć, jednak tym samym nie zarzucam autorom grafomaństwa i tym podobnych rzeczy - po prostu wiem, że taka czy inna historia nie jest w moim guście i tyle.
OdpowiedzUsuńTeż czasami wolę sprawę przemilczeć niż wyrażać pochopne sądy, jeśli nie jestem pewna czy moja negatywna ocena jest zasadna. Nie mam takich obaw kiedy wypowiadam się o "Zmierzchu" czy 50TG, bo to inna półka :D, ale jestem też w stanie zrozumieć, że niektórzy się tym fascynują i nie mam zamiaru z tego powodu ich obrażać, nie należę do takich osób.
UsuńWarto zastanowić się jak w naszym kraju prowadzone są lekcje języka polskiego. Nauczyciel zadaje 800 stronicową lekturę na "za tydzień". Jeden uczeń czyta, choć nic nie rozumie, inny czyta tylko streszczenie, jeszcze inny obejrzy film albo wysłucha audiobooka. Moim zdaniem lekcje są w ogóle źle prowadzone (mówię z autopsji). Lektury szkolne to bardzo trudny "gatunek", ciężki do zrozumienia przez wielu dorosłych, a co dopiero nastolatków. Uważam, że nauczyciel NAJPIERW powinien wprowadzić lekturę, powiedzieć o czym będzie, jaki jest styl pisania autora, o co ogółem chodzi; nauczyciel powinien zadać punkty, na które uczniowie powinni zwrócić uwagę podczas czytania (np. metafory w książce, ważne postaci, itd.), a dopiero później ją omawiać z uczniami. Co więcej - uważam, że niektóre lektury powinny być przerabiane tylko fragmentami, a nie w całości - dla nastolatków bowiem są za ciężkie i przytłaczające. A jeszcze dodam, że do nurtu obowiązkowych lektur szkolnych nasza cudowna oświata powinna wprowadzić kilka "rozluźniających" pozycji typu "Harry Potter", czy inne młodzieżówki. Niech dzieciaki też mają z czegoś uciechę :)
OdpowiedzUsuńCo o tym sądzisz kochana?
Pozdrawiam,
Ania (turkusowa-sowa.blogspot.com)
Mogę napisać tylko, że dosłownie wyjęłaś mi z ust to co napisałaś! :)
UsuńJa miałam tylko "Lalkę" w liceum zadaną w taki sposób - z podpunktami do szczególnej uwagi. Myślę, że to i właśnie wcześniejsze przygotowanie byłoby w wielu przypadkach kluczem do zrozumienia lektur.
A wiesz, że w podstawówce jest "Harry Potter"? Tam, gdzie miałam praktyki na drugim roku studiów dzieci przerabiały... tylko jedno ALE, przerabiały drugą część .
Zgadzam się z tobą. Sama chodzę do gimnazjum i widzę, że większość osób lektur już po prostu nie czyta. O ile na początku próbowali, to teraz zniechęcili się na tyle, że od dawna nie tknęli żadnej książki (ba, gdy koleżanki dowiedziały się, że przeczytałam całe "Quo Vadis", prawie padły na zawał). Moim zdaniem najpierw powinno się pozwolić czytać ludziom takie ksiązki, jakie sami chcą, i dyskutować o nich w klasie, a dopiero potem wprowadzać jakieś poważniejsze klasyki. Pozdrawiam :) /Klaudia
OdpowiedzUsuńSzkoda, że widzą to wszyscy poza ludźmi układającymi listy lektur, prawda? ;/
UsuńNajbardziej mnie rozwalił komentarz przy "Zbrodni i karze". Rzeczywiście, sama wolę dojść do tego, kto zabił... Haha.
OdpowiedzUsuńSkrzynka Pełna Ksiażek
Cóż, lektura nie trafiła w gust odbiorcy ;P
OdpowiedzUsuń