niedziela, 11 października 2015

Carlos Ruiz Zafón „Marina”


Czas robi za ciałem to samo co głupota z duszą.
C. R. Zafón „Marina”

  


Wróciłam właśnie z kilkudniowego pobytu przy Czeskiej granicy, więc będę mogła poodwiedzać Wasze blogi i zobaczyć co też tam czytałyście ciekawego. Z interesujących rzeczy, którymi mogłabym się podzielić - byłam w muzeum zabawek i chodziłam po miejscach, w których kręcono Opowieści z Narnii. Wiedzieliście w ogóle o tym, że ten film był kręcony w Górach Stołowych? Swoją drogą, polecam Błędne Skały, miejsce, w którym poczujecie się jak bohater filmu przygodowego, przeciskając się między skalnymi labiryntami. Osobom z klaustrofobią nie polecam :)

Przed wyjazdem przeczytałam książkę, którą kończyłam do późna w nocy, nie mogłam się od niej oderwać, a którą właśnie zamierzam zrecenzować i podzielić się z Wami refleksjami na jej temat. Marinę Carlosa Ruiza Zafóna otrzymałam od Kasi z bloga kasjeusz.blogspot.com. Jestem pewna, że samej dłuuugo zeszłoby mi trafienie na tę książkę, jeśli w ogóle bym się za nią sama z siebie zabrała. Nigdy wcześniej o tym tytule nie słyszałam, nie wiedziałam czego mam się spodziewać, a opis z tyłu okładki, wspominający o motywie Frankensteina budził mój lekki niepokój.


Jestem osobą... delikatną i reagującą nadpobudliwie na wszelkie elementy grozy. Nie ubierając zbędnie w słowa – lękliwą. Nie oglądam horrorów, chyba że fabuła wyjątkowo mnie zainteresuje, jest środek dnia, ktoś, kto już wcześniej film widział siedzi obok i ostrzega „kiedy coś wyskoczy” a ja i tak zasłaniam w tych momentach oczy. Taki już ze mnie typ.

Niezmiernie cieszę się jednak ze znajomości z moją nową koleżanką Mariną, bo choć wydawałoby się, że to powieść nie dla mnie, bardzo mi się spodobała. I to od pierwszych stron!
Po pierwsze, język! Coś wspaniałego. Mam w domu Cień wiatru tegoż autora i wiem, że muszę go przeczytać jak najprędzej. Dzięki Kasi dowiedziałam się bowiem, że znalazłam kogoś, kto pisze idealnie wpasowując się w moje wymagania co do strony stylistycznej tekstu. Piękne, plastyczne obrazy (mimo że w Marinie mnóstwo jest opisów brzydoty, rozkładu i choroby), pozwalające wręcz przenieść się czytelnikowi w miejsca spowite mgłą, rozświetlane porannymi promieniami słońca, a także te mroczne, cmentarno-labiryntowe pustkowia. Pierwszy raz od kilku lat udało mi się trafić na tekst zawierający słowa, których znaczenia musiałam szukać w słowniku. Jestem zachwycona! Uwielbiam, kiedy lektura mnie rozwija (w jakikolwiek sposób :)).

Ekscytacja i przerażenie treścią :)
Kiedy poruszyłam najbardziej dla mnie istotną kwestię dzieła Zafóna, mianowicie język, mogę przejść do nakreślenia historii przez niego przedstawionej. Głównym bohaterem jest Óskar, uczeń barcelońskiej szkoły z internatem, który podczas swoich licznych eskapad po mieście ląduje w domu Mariny i jej ojca. To dzięki nim może poczuć się jak w rodzinie, z którą nie ma większego kontaktu (nie spędza z rodzicami nawet świąt, co bardzo przeżywa). To Marina prowadzi chłopaka na cmentarz, gdzie podążając tropem tajemniczej kobiety w czarnym płaszczu, lądują w opuszczonym gmachu teatru. Teatru pełnego niedokończonych i przerażających kukieł, w którym to budynku wnętrze biurka skrywa album zdjęć zdeformowanych ciał. O co chodzi? Dlaczego przy powtórnej wizycie kukły znajdują się w innym położeniu? O co chodzi z nękającym młodych bohaterów, wręcz chodzącym za nimi smrodem rozkładającego się ciała? Czy uczucie, że ktoś ciągle ich śledzi jest tylko wytworem wyobraźni? A co oznacza symbol czarnego motyla pojawiający się tu i ówdzie? Historia, która jeży włosy na plecach, o pragnieniu panowania nad życiem i śmiercią, ale także o przyjaźni i trudności stanięcia twarzą w twarz z nieuniknionym.

Nie byłam w  stanie czytać Mariny w nocy, a ostatnią „turę”, kiedy to przed wyjazdem chciałam zakończyć lekturę, przypłaciłam mocnymi palpitacjami serca. Nie obyło się też bez kilku łez wzruszenia. 

Książka naprawdę trzyma wysoki poziom – nie jest to być może „straszak” dla wytwornych maniaków literatury grozy, ale dla osób dopiero zaczynających przygodę z horrorami i tych bardziej strachliwych z natury – jak najbardziej! I ten język... rozpływałam się ;)


Podsumowanie:
Autor: Carlos Ruiz Zafón












Tytuł oryginalny: Marina
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 304

Dla kogo?Polecam serdecznie szczególnie ze względu na język jakim posługuje się autor... właściwie wszystkim. Choć tak jak wspomniałam w recenzji, jeśli ktoś jest fanem horrorów, to może się nie przestraszyć historii jaką wykreował Zafón.

Coś ode mnie: Myślę, że książka jest idealnym pomysłem na scenariusz filmu grozy! Ten klimat opuszczonych pałacyków, niepokoju, tajemnicy!

Treść: 8/10
Styl: 10/10
Okładka: 8/10
Moja ocena: 8/10

38 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że mnie zaciekawiłaś książka ^^ Dopisze ją sobie do listy :D
    PS. Piękne pazurki ^^
    Pozdrawiam i obserwuję :*
    www.biblioteczkapati.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zainteresowałam, mam nadzieję, że i Ty się nie rozczarujesz.

      Dzięki :), niestety czekają mnie w tym semestrze zajęcia z wuefu i muszę je drastycznie skrócić...

      Usuń
  2. Chyba będę musiała sięgnąć po tą książkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Marine! Za cudownie plastyczny język język i za niesamowity klimat. To moja ulubiona książka Zafona :) też jestem lękliwa i nie oglądam horrorów,a od kiedy przeczytałam "Dom na wyrębach" zawsze czuję ciarki gdy slyszę puszczyki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, dobrze nie być samą ze swoim strachem :-D
      Muszę przeczytać w końcu Cień wiatru i przekonać się jak to jest z inną pisaniną tego autora.

      Usuń
    2. Myślę, że jest nas więcej takich, co mają strachy duże i małe ;)
      "Cień wiatru" lubię, też jest pięknie napisany, bardzo plastycznie i obrazowo, oddziałuje na wyobraźnie. Ale "Marina" jest nie tylko pięknie napisana, ale też cudownie klimatyczna i w żadnej innej książce tego autora nie ma tak rewelacyjnej harmonii między treścią a formą. Dla mnie "Marina" jest numer jeden i chyba znów ją wypożyczę do poczytania :)

      Usuń
    3. Tym bardziej się cieszę w takim razie, że ją mam! Klimat jest świetny, muszę się zgodzić z Twoim zdaniem. Dziękuję za opinię :)
      Czytałaś coś jeszcze Zafóna oprócz wspomnianych?

      Usuń
    4. Wszystkie wydane w Polsce czytałam ;) Ale niesamowite wrażenie zrobiła na mnie tylko "Marina", a potem "Cień wiatru", jeszcze całkiem mi się podobał "Pałac Północy" i "Książę Mgły", natomiast rozczarowały mnie zupełnie "Światła września". Słabo wypadł również "Więzień nieba", ale "Gra Anioła" była lepsza, chociaż gorsza niż "Cień wiatru". Mimo to lubię prozę tego autora i jego niebanalne pomysły :)

      Usuń
    5. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak podążać Twoim śladem i powoli poznawać kolejne tytułu Zafóna. Te tytuły są tak tajemnicze, że nawet nie wiadomo czego się spodziewać!

      Usuń
  4. aż wstyd, że nie czytałam jeszcze nic tego autora:O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czułam już presję, tak że Kasia idealnie mnie dodatkowo zmotywowała :)

      Usuń
  5. Gdzieś o tej książce słyszałam, a może tylko autor wydaje mi się znajomy? Mam od dawna na półce "Cień wiatru" ale nie potrafię się za nią zabrać. A co do "Mariny" to chyba odpuszczę, bo podobnie jak Ty jestem bardzo bojaźliwą osobą, która boi się nawet szelestu :D Nigdy nie oglądałam horroru (wytrzymałam najdłużej jakieś 20 minut) i horrory-książki też do mnie nie przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ten lęk, jesteś wystarczająco usprawiedliwiona, haha. Jak zabierzesz się za Cień wiatru wcześniej ode mnie to chętnie przeczytam recenzję.

      Usuń
  6. Lubię czasami się bać, więc z tą książką chętnie bym się pobała troszku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo iż z nutką grozy, to jednak w odbiorze bardzo przyjemna. Czytałam dawno temu, ale dzięki niej i pozostałym powieściom Zafona stał się on jednym z moich ulubionych pisarzy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że też się z tym panem polubię na dłużej.

      Usuń
  8. Byłam w Górach Stołowych, niezwykły klimat. Nic dziwnego, że idealny do kręcenia filmów - choć muszę teraz ponownie obejrzeć Opowieści z Narnii po usłyszeniu tej jakże interesującej wiadomości. Kocham czytać czy oglądać coś, co dzieje się w miejscu, które widziałam na własne oczy! ♥
    A książka zapowiada się świetnie, czuję, że to coś dla mnie! Chociaż generalnie muszę nadgonić Zafona, bo czytałam tylko jego Cień wiatru i jakoś nigdy nie miałam okazji, by wziąć się za kolejne części. A teraz to już chyba musiałabym przeczytać ponownie, bo niespecjalnie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkretnie chodzi o drugą część, Księcia Kaspiana. jak sobie pomyślałam, że Ben Barnes (<3) stąpał po tej samej ziemi co ja, to chciałam żeby czas się cofnął do tego momentu, kiedy on tam był, haha.
      Ja na lekturę Cienia wiatru i spółki ;) czekam ciągle, mam nadzieję, że się nie zawiodę.

      Usuń
  9. Z przerażeniem zamknęłam oczy i zjechałam na dół, żeby najpierw zobaczyć oceny - uff! Gdyby ci nie przypadła do gustu, czułabym się niemal winna. ;) A jestem bardzo zadowolona, że pomogłam wam się odnaleźć. :) Motyw potwora Frankensteina wydaje mi się w ogóle bardzo interesujący; teraz akurat przypominam sobie dzieło Mary Shelley. Sama nie odczuwam strachu podczas lektury czy seansu, ale w codziennym życiu bywam bardziej strachliwa. Nie wiem, może jednak nie przekraczam tej granicy między fikcją a rzeczywistością, nie potrafię się tak zatracić, by przestraszyć się wydarzeń/osób/miejsc opisywanych w książce. Postrzegam to jako wadę, wolałabym zupełnie się zatracać. ;) I myślę, że pisarze też by chcieli, by czytelnicy jak najmocniej przeżywali ich książki.
    Miejsca spowite mgłą, tajemnicze, zapomniane lub opuszczone budynki, np. latarnie morskie, cmentarze, teatry, ogrody obrośnięte bluszczem, przestrzenie labiryntowe, domy, w których przeszłość dogania bohaterów i chwyta ich za stopy, widmowe okręty, diabelskie pakty - są to chyba ulubione motywy tego autora, wszędzie się u niego pojawiają. :) Czytałam wszystkie wydane u nas książki Zafóna, Marina i Cień wiatru podobały mi się najbardziej. Pozostałymi pozycjami się niestety zawiodłam, odniosłam wręcz wrażenie, że Zafón wciąż piszę jedną i tę samą powieść, takie są powtarzalne i charakterystyczne dla niego. ;) A może po prostu twórczość tego autora trzeba sobie dawkować? Dla jednych będzie to wada, dla innych zaleta.
    A jakie piękne zdjęcie dołączyłaś! Zasłaniasz się Mariną, ale i tak widzę, że byłabyś świetną księżniczką disneyowską. :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że będziesz się stresowała! Biedaczynka, nie było czym się stresować, bardzo przyjemnie zagłębiało mi się w przygody Óskara i Mariny.
      Ja niestety jestem dość strachliwa i normalnie i wtedy, gdy chodzi o wymyślone historie. Nie lubię się wystraszyć, bo później mam dziwne traumy. Oglądałam wiele, wiele lat temu jakiś horror z lat pięćdziesiątych: czarno-biały, z gumowymi "trupami" i mało przekonującymi efektami specjalnymi, ale klimat tak mocno spinał mózg, ze do tej pory mam ciarki. Nie nadaję się na fankę horrorów ;D, ale lubię dobre historie. A tam fabuła była niezła - dzieci, które urodziło kilka kobiet były nasieniem kosmitów, a ich zadaniem było wykończyć ludzi. Nigdy nie zapomnę sceny jak roczny bobasek zmusza wzrokiem swoja mamę żeby ta wsadziła ramię do wrzątku w garze na kuchni. Brrr.
      Przeczytam w końcu ten Cień wiatru, no przeczytam! I na pewno napisze recenzję. widziałam, że CzarnoKsiążnik ocenił go na lubimy czytać na 9 gwiazdek, także spodziewam się wiele!
      Jeszcze raz dziękuję ci za książeczkę... a najbardziej za to, że mogłam poznać taką uroczą osóbkę ;)
      Uściski z zaśnieżonej małopolski!

      Usuń
    2. PS Nie mów nikomu, ale uparcie wierze, że jestem księżniczką disneyowską! :)

      Usuń
  10. O kurczę aż głupio, że nie znam tego autora. Pocieszam się tym, że nie ja jedna i że może uda mi się to nadrobić ;)

    www.mocnosubiektywna.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już znasz, czas tylko sięgnąć po jakąś książkę jego autorstwa ;)

      Usuń
  11. Witaj. Kocham Zafona, to mój idol :) Mam wszystkie jego książki. Marinę też bardzo lubię. Jest genialna!
    Zgadzam się, że to idealny scenariusz na film grozy :)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Czyli są i zagorzali fani, to dobrze. Styl bardzo mi odpowiada, a nieczęsto mi się zdarza przyznać 10/10. Chyba tak bardzo podoba mi się tylko pisarstwo J. l. Wiśniewskiego. Na pewno będę eksplorowała dorobek Zafóna. Dzięki za komentarz!

      Usuń
  12. Czytałam "Księcia Mgły" oraz "Światła września", więc na pewno nadejdzie pora na "Marinę". Co prawda, obie książki nie porwały mnie zbyt mocno, ale okazały się całkiem niezłymi czytadłami. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marina wygrywa przede wszystkim klimatem. Aż ciarki biegają po skórze, musiałam sobie mówić "dobra, na dziś dość, bo nie zasnę" :)

      Usuń
  13. A mnie niestety książka rozczarowała, nie przepadam za twórczością autora ;)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda, ale wiadomo - są różni czytelnicy, o różnych potrzebach :)

      Usuń
  14. Chciałam nominować Cię, Książniczko, do tagu książkowego. Szczegóły w linku: http://chaosmysli.blogspot.com/2015/10/randka-w-ciemno-book-tag.html :)
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję! Przyszła już chyba pora na realizowanie tych nagromadzonych TAGów, a ten podoba mi się tak bardzo, ze zacznę właśnie od niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. przeciskałam się przez szczeliny w Błędnych Skałach, świetnie wspominam spędzony tam czas! A Marina... również, bardzo mi się podobała. mam nadzieję na ekranizację. pozdrawiam :)
    wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Może teraz, po lekturze byłabym w stanie obejrzeć ekranizację i nie dostać zawału serca!
    Również pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedyś czytałem, nawet nie skończyłem "Gra Anioła" wg mnie bardzo ciężko się czyta, strasznie monotnna i dość ciężkim dla mnie językiem opisana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gry Anioła jeszcze nie znam, Marina na pewno nie jest monotonna. Możesz spróbować, zaręczam, że uczucie jakby ktoś chodził za Twoimi plecami Cie nie opuści ;). Chyba, że akurat w kwestii stylu swój nie trafił na swego i bardzo Ci nie odpowiada. Ja trafiłam idealnie, ale -wiadomo - dla każdegio coś innego jest dobre ;)

      Usuń
  19. Może kiedyś spróbuję, póki co zachęca mnie tytuł "Książę mgły" (tego samego autora). Jak na razie jestem w połowie czytania królowej kryminału - "Morderstwo w Boże Narodzenie" polecam, bardzo wciągająca :) i zakupiłem kolejną Jej książkę "Tajemnicza historia w Styles" :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, wszystkie czytam i zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję za Wasze słowa!