Dla mnie to najwspanialszy spośród amerykańskich stanów. Miejsce, gdzie spotkasz najserdeczniejszych ludzi, czarne, brunatne i polarne niedźwiedzie, gdzie dzieci wybiegają ze szkoły na przerwę w krótkich spodenkach, nawet gdy mróz spada do -40 stopni.Piotr Kraśko „Alaska. Świat według reportera”
Zimne miejsca od zawsze mnie fascynowały i pociągały. Toteż postawiłem sobie za cel poczytać coś o nich. I tak wybór padł na Alaskę. Po przeszukaniu różnych for, ustaliłem, że najbardziej polecaną książką na temat stanu Alaska jest właśnie Alaska. Świat według reportera. W związku z falą upałów jaka nas ostatnio męczy, postanowiłem schłodzić się tą książką.
Książka zaczyna się przybyciem autora na Alaskę i humorystycznym powitaniem: "Macie szczęście, przyszła "fala upałów". Dwa dni temu było -50°C, teraz jest tylko -40. Bardzo przyjemnie." Pan Kraśko stara się zdać nam raport ze swojego pobytu w 49 amerykańskim stanie. Zostajemy zapoznani po trochu z historią Alaski, z jej fauną oraz życiem mieszkańców większych miast, czyli Anchorage i Fairbanks.
Jeśli chodzi o historię... jest ona przedstawiona w sposób bardzo wybiórczy, pokrótce i niezwykle chaotycznie. Nie jest ona ułożona chronologicznie. Autor zaczyna od opisu z lat 90., by następnie skoczyć 200 lat w tył, a potem kilka do przodu i znów w tył... Momentami strasznie to denerwuje, łatwo się zagubić w tym co kiedy się działo. Jednak, historia w pigułce jest.
Z opisami fauny nie jest lepiej. Zostały one ograniczone do kilku zdań o niedźwiedziach zamieszkujących stan oraz krótkim wspomnieniu, że spotkać można tu również renifery. Dużo miejsca zostało natomiast poświęcone psom i... psim zaprzęgom. W tym miejscu rzeczywiście dostaniemy bogaty opis czworonożnych przyjaciół alaskan, bez których (nie da się ukryć), funkcjonowanie byłoby o wiele cięższe. Na dłuższą metę, można zauważyć, że ten temat jest wałkowany w kółko. Gdy po raz enty przeczytamy, że życie bez zaprzęgów byłoby trudne, a utrzymanie psów jest drogie, czytelnik doznaje deja vu, a następnie mdłości z nudów.
Zabrakło opisu flory! Kardynalny błąd! Czyż Alaska nie słynie właśnie z bogatej roślinności (ciężko uwierzyć, ale jednak), pięknych, klimatycznych pejzaży?! Duży brak, ogromny. W ramach rekompensaty dostajemy dwu zdaniowy opis zorzy polarnej oraz dwustronicowy opis wypadu do lasu. Wstyd!
Raport z życia mieszkańców również nie powala. Bardziej adekwatnym pojęciem byłoby "ciekawostki z życia miejscowych". Dowiemy się między innymi o tym jak to technologia i współczesność coraz mocniej zakorzeniają się wśród alaskan oraz o tym jak ich dzieci pobierają nauki w domach. Nic porywającego.
Nie można także pochwalić języka i stylu. Po autorze, który jest
dziennikarzem, spodziewałem się bardziej kwiecistego języka, a poziom
jaki nam serwuje jest niziutki.
W ramach zadośćuczynienia w książce znajdziemy kilkanaście klimatycznych
zdjęć. W tej kwestii jest już zdecydowanie lepiej. W większości są
malownicze i oddają ducha Alaski. Duży plus. W końcu trudno sobie wyobrazić reportaż bez fotografii.
Po dłuższej lekturze można odnieść wrażenie, że autor nie ruszył... pupy z hotelu. Jego wiedza na temat Alaski jest na bardzo niskim poziomie. Spodziewałem się, że otrzymamy reportaż z zapierającej dech w piersiach wyprawy do magicznego miejsca jakim jest Alaska. Łudziłem się, że będzie to coś na podobieństwo znanego reportażu Kanada pachnąca żywicą. Autor wyruszy w jakąś podróż w nieznane, zdany jedynie na siebie, swój ekwipunek, ewentualnie na pomoc przewodnika. Liczyłem, że poznamy Alaskę od kuchni, okiem rodowitego mieszkańca, a nie turysty.
Książkę, niestety uznaję za nieudaną i postrzegam jako chęć wyłudzenia pieniędzy słabą pozycją, pisaną przez kogoś kto nie poznał prawdziwej Alaski, kogoś kto zapewne woził się ciepłym samochodem, a przyrodę oglądał głównie zza hotelowego okna.
Podsumowanie
Autor: Piotr Kraśko
Autor: Piotr Kraśko
Tytuł oryginalny: -
Wydawnictwo: G+J Rba
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 96
Wydawnictwo: G+J Rba
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 96
Dla kogo? Jeśli jesteś zapalonym miłośnikiem Alaski, a póki co nie miałeś z nią większej styczności to możesz sięgnąć. Dla kogoś obeznanego w temacie lub kogoś kto pragnie otrzymać solidną porcje wiedzy na temat tego amerykańskiego stanu, książka będzie rozczarowywująca. Jest to pozycja dla typowego Kowalskiego, który nie posiada zbytniej wiedzy o świecie, a co nie co chciałby się dowiedzieć. Klimatyczne zdjęcia i masa ciekawostek - tylko tyle znajdziemy w tym reportażu. Ze względu na rozmiar i ilość stron, zaliczyłbym tą książkę do typowych zabijaczy czasu do autobusu lub pociągu. Jeśli ktoś bardzo chciałby zagłębić się w relacjach z mroźnej północy to polecam wspomnianą już książkę Kanada pachnąca żywicą.
Coś ode mnie: Żywiłem nadzieję, że sięgnę po inne pozycje tego autora (zwłaszcza po USA), ale jednak chyba sobie daruje. Mimo całkiem niskiej ceny (13,99 zł), pieniądze uznaję za zmarnowane. Co prawda z grubsza zapoznamy się z tą piękną krainą, ale będzie to wiedza mocno podstawowa. Szczerze, to więcej chyba znajdziemy na Wikipedii, niż w tej książeczce.
Treść: 4/10
Styl: 5/10
Okładka: 5/10
Moja ocena: 4/10
Jeśli chodzi o książki podróżnicze, to najchętniej sięgam po Cejrowskiego. Niestety, z tego co się orientuję, to o Alasce nic nie stworzył.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com/
Cejrowkwski głównie interesuje się Afryką, co nie zmienia faktu, że od dłuższego czasu noszę się z zamiarem przeczytania czegoś od niego :)
UsuńDo tej pory nie czytałam żadnych książek podróżniczych. Na dzień dzisiejszy raczej się to nie zmieni. Ale kto wie co będzie za tysiąc lat?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://miedzy--stronami.blogspot.com/
nominowalam cie do przyslowiowego tagu wiecej informacji tutaj http://alotofpage.blogspot.com/2015/07/przysowiowy-tag.html
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy mnie Piotr Kraśko nie interesował ze strony pisarza.
OdpowiedzUsuńZnam go jedynie jako prezentera i lepiej, żeby takim pozostał :)
Zdecydowanie popieram :)
UsuńNiestety, nie da się być w życiu każdym. Pan Kraśko jest prezenterem telewizyjnym, a nie reportażystą pisarzem. Napisać dobry reportaż to prawdziwa sztuka, która udaje się naprawdę nielicznym. Cieszę się, że napisałeś szczerą recenzję. Dzięki niej wiem, że nie warto tej książki czytać:)
OdpowiedzUsuńZa panem Piotrem nie przepadam szczerz mówiąc, aczkolwiek doceniam jego pracę na wizji. Alaska jest ciekawa i zawsze chętnie sięgałam po książki, które o niej traktują, aczkolwiek tą chyba sobie odpuszczę. Twoja ocena skutecznie rozwiała moje wątpliwości;)
OdpowiedzUsuńNo niestety :/ Ale w niedalekiej przyszłości zamierzam sięgnąć po "Zew natury", gdzie akcja właśnie ma toczyć się na Alasce ;)
UsuńSzkoda potencjału i zadrukowanego papieru, skoro nie ma co czytać :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szkoda :/
Usuń