(...) Ale również ja pojąłem, że wojny przyszłości nie będą koniecznie potrzebowały broni, czołgów czy odrzutowców bojowych, tylko będą przebiegać mniej więcej tak, jak właśnie obserwujemy. Nie możemy; więcej: nie wolno nam czekać na to, aż ktoś wystrzeli pierwszy pocisk albo zrzuci na któreś z naszych miast pierwszą bombę. Wróg tego nie uczyni, bo wcale nie musi. Dlaczego miałby wysyłać swoich żołnierzy na grad naszych kul i dział, jeśli równie dobrze może nas zniszczyć, siedząc sobie wygodnie za biurkiem dziesięć tysięcy kilometrów stąd? Rozumieją państwo? Pierwszy ruch został wykonany! Przeciwnik nie potrzebuje nawet broni atomowej. Bo to my sami doprowadzimy do eksplozji jądrowych. Pierwsza spustoszyła już sporą część Francji. Kolejne są jedynie kwestią czasu.
Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałoby życie bez prądu? Wiemy mniej-więcej jak radzili sobie ludzie w rzeczywistości sprzed pojawienia się żarówki... ale czy myśleliście kiedyś o tym, co by się stało, gdyby TERAZ ktoś wyłączył prąd? Autor Blackoutu, Marc Elsberg zastanowił się nad tym wnikliwie i w swojej książce pokazał jak bardzo ludzkość XXI wieku uzależniona jest w praktycznie wszystkich aspektach od elektryczności.